niedziela, 9 września 2012

Krokodyle i przymiarka do lotu


Cornell prowadzi gimnastykę
na chwilę spocznę na kamieniach
     A wyglądało to następująco - ferma krokodyli - 13 dinarów z własnym dojazdem, wycieczka dookoła wyspy 22 dinary, Sahara ok. 180 dinarów, dwudniowa a jednodniowa 90 dinarów. Zaczęliśmy analizować i rozpatrywać gdzie kto pojedzie, ja wykupiłam wycieczkę dookoła wyspy a ze mną Marta i Krzysio, Hanusia, Paweł i Dominika jednodniową Saharę. Jedynie Kamilka i Marek nie mogli się zdecydować. A ponieważ zostawali jeszcze tydzień to mieli czas na przemyślenia. Mieliśmy pieniądze mogliśmy już sobie zarządzić samodzielną wycieczkę na zakupy do Midoun. Wieczorem jak zwykle show. Był też czas w środku dnia nawet na drinka przy basenie. Brałyśmy udział w wodnym aerobiku. Rany ależ to była frajda. W poniedziałek pojechaliśmy dwoma taksówkami do Midoun.

     Pochodziliśmy po bazarze, kupiliśmy sobie pamiątki. Ja bardzo chciałam kupić piękny szaliczek i oczywiście pareo. Nasze dziewczyny takie miały i szalenie mi się to podobało.
JA TEŻ CHCIAŁAM MIEĆ TAKIE. Po targach co jest w ich zwyczaju kupiliśmy co trzeba. Ale nam ciągle było za mało. Wsiedliśmy znowu w taksówki i pojechaliśmy do następnej miejscowości. Nazwy nie pamiętam. Był tam supermarket. Zaopatrzyłam się w chałwę, wodę mineralną. Wracaliśmy już jak było ciemno. Szokujący to widok. Co kilkaset metrów latarnia, a tak ciemno "jak u murzyna na czarnej kawie".Ja zawsze siedziałam przy kierowcy. Płaciłam, a w hotelu kwoty zapłacone przeze mnie dzieliliśmy między ilość osób jadących taksówką i natychmiast się rozliczaliśmy. Było to bardzo dobre posunięcie. Gdybym jechała np. sama to w obie strony do Midoun zapłaciłabym ok. 5 dinarów, a tak na osobę wypadało ok. 2 dinarów. Czysty zysk dla wszystkich. Nasze poranki wyglądały mniej więcej tak samo. Po śniadanku chodziliśmy na plażę oddawać się rozkosznym kąpielom słonecznym. Trzeba było jednak bardzo uważać.Tu słońce opala trochę inaczej niż nasze.

     Codziennie też wypatrywałam na plaży obok ekipy prowadzącej loty spadochronowe za motorówką. Wiatr był dość silny i za duże ryzyko. A po południu chodziliśmy na spacery. Między jedną a drugą plażą był wchodzący w morze kawałek lądu przypominający molo. Dochodziliśmy wtedy do starej latarni morskiej. Któregoś popołudnia poszliśmy tam jak zwykle. Był wtedy odpływ. Urzekł nas widok zakotwiczonej łodzi ok. 500 metrów od brzegu i idącego do niej rybaka. Woda sięgała mu do kolan.
przygotowanie do lotu
Nasze młode dziewczyny jak kozice górskie skakały po kamieniach, które stanowiły wzmocnienie tego mola. Najpierw usłyszeliśmy krzyk, a potem dopiero zorientowaliśmy się, że dziewczyny zaraz przy tych skałach dojrzały kraba. I co zrobiły - oczywiście zeszły na dół. Żywe uciekły, a ten którego znalazły był niestety martwy. Ale została pamiątka. Po powrocie do hotelu na podwieczorek (dopiero podczas drugiego pobytu dowiedziałam się że jest coś takiego). Uwielbiam frytki to na nie chodziłam, ale nie codziennie. Nie mieliśmy czasu się nudzić, bo albo pływaliśmy w basenie, albo trwały nasze rozmowy na szczycie, albo rozmowy niekontrolowane. Byliśmy w swoim towarzystwie bardzo zgrani. To dziwne, bo przedtem nigdy się nie widzieliśmy. Przy wieczornym drinku omówiliśmy plan na następny dzień. Jedziemy na farmę krokodyli. Nie wykupowaliśmy tej wycieczki u KOJAKA. Dojazd i opłacona u niego wycieczka okazała się za droga. Czas upływał błyskawicznie, a ja z uporem maniaka krzyczałam "Nie wyjadę dopóki nie polecę" Siła wyższa. Czekałam na pogodę w miarę bezwietrzną 3 dni czekałam poczekam i czwarty. Niebo było ciągle pochmurne, ale kąpać się tak jak Paweł nie było problemu. Grunt to umieć pływać. Następnego dnia ruszyliśmy na plażę.

     Po krótkiej kąpieli dojrzałam zjawiskowy widok.
LATAJĄ. O kurza blaszka, Wreszcie i ja polecę. Codziennie na plażę nosiłam aparat fotograficzny i kamerę. Było nas 8 osób zawsze ktoś może zrobić fotkę lub nagrać. Tak długo czekałam i doczekałam się.UUUUFFFFF. NARESZCIE!!!!!!!!!! Jak tylko zobaczyłam, że loty będą modliłam się w duchu aby wiatr pozostał o tej samej sile, a najlepiej mniejszy. Sięgnęłam szybko do torby plażowej gdzie nosiłam kamerę i myślałam że mnie szlag trafi. Marek zwrócił mi uwagę że nie ma przy niej akumulatora. No i po herbacie. Bardzo się zdenerwowałam, bo bez niego to już szmelc. Gdzie będę szukać potem w Polsce serwisu, a najważniejsze tak bardzo chciałam mieć uwiecznione moje latanie. Miałam też ze sobą swoją cyfrówkę, więc zostały mi tylko zdjęcia. No cóż niewielki wybór. Oczywiście Marek natychmiast zdeklarował nagranie swoją kamerą cyfrową. Wzięłam więc swoje bambetle i razem z Markiem, Kamilką i Dominisią pomaszerowaliśmy na plażę obok skąd te loty odbywały się. Kamilka "zasięgnęła" języka u obsługi. Wiedziałam, że sama mogę lecieć za kwotę 15 dinarów (wiedza od ludzi z forum). Niżej tej kwoty to marzenie ściętej głowy. Jako osoba myśląca wiedziałam, że sama nie polecę, nie umiem sterować, nie umiem pływać. Co robić. Oczyma wyobraźni zobaczyłam siebie lądującą w morzu, przykrywa mnie czasza spadochronu i nie ma szans na wydostanie się z wody. Szybko podjęłam decyzję za 20 dinarów lecę z młodym przystojniakiem. Targi trochę trwały, ale Kamilka była nieustępliwa i zgodzili się na tą kwotę. Zaczęliśmy przygotowania do lotu.

4 komentarze:

  1. No, to szykuje się pamiętny lot motylkowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na samo wspomnienie drżę z emocji. To się nie da opisać, trzeba przeżyć prawda?

      Usuń
    2. Jestes dzielna Jagodo , ja bym chyba spietrała;)
      Hurghada

      Usuń
  2. Edytko, to nie jest takie złe

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...