wtorek, 4 czerwca 2013

Tunezja po raz ósmy

     Gdyby można było usłyszeć pytania czytających to pewnie byłoby – po diabła aż 8 razy do tego samego kraju. A ja z uporem maniaka odpowiem – bo kocham ten kraj, ludzi, muzykę, palmy, klimat i tp. 

     Planowałam ten wyjazd przez ostatnie pół roku. Jak to emeryt trzeba zgromadzić trochę grosza na opłatę i oczywiście kieszonkowe. Z tym ostatnim nie ma problemu, wiele nie potrzebuję. Oferowane wycieczki z hotelu już mam za sobą. Ale ….. uczyłam się arabskich zwrotów. Czy się przydały – ma się rozumieć.

     Na lotnisku odebrała mnie znajoma koleżanka rezydentka. Ponieważ widziałyśmy się w Polsce w styczniu Justysia nie widziała zmiany chociaż podglądała moje foty na FB (spadek wagi). Po odebraniu bagażu, segregacji co jest moje a co dla niej tanecznym krokiem swoim zwyczajem pomaszerowałam do okienka gdzie rezydowała Justysia. Śmiałam się głośno bo postawiłam walizkę przy nogach i zrobiłam pokaz jak na wybiegu modelek. Bagażowi i inni patrzyli na mnie podejrzliwie ale mam to w nosie. Okręciłam się na pięcie, podniosłam obydwie dłonie do góry i zakrzyknęłam WITAJ TUNEZJO – Jagoda przybyła. Strasznie się z Justysią uśmiałyśmy, pochwaliła moje postępy ze spadkiem wagi. 

     W międzyczasie bagażowy niemal na siłę wyrwał mi walizkę z rąk aby ją umieścić w odpowiednim autokarze. Niestety spotkanie na lotnisku z Justysią była w czasie tego pobytu jedynym spotkaniem. Ale miałam od niej starter tunezyjskiego numeru, w komórce już wbity jej numer telefonu więc kontakt jest załatwiony. 
 
     Do hotelu droga szybka. Dostałam pokój w którym nie było balkonu, tarasu jedynie kraty w oknach. No nie – tego nie ścierpię. A że w czasie nauki zwrotów arabskich przezornie poprosiłam o fonetyczne zdanie – proszę o ładny pokój dowiedziałam się że ewentualna zmiana może nastąpić dopiero następnego dnia. 
 
     A wracając do tematu języka arabskiego. W życiu się tak nie uśmiałam. Tak na lotnisku jak i w hotelu (mając w zasięgu ręki swoje notatki) odpowiadałam na ile rozumiałam zdanie. Nie było to zwyczajowe dzień dobry cy dziękuję po arabsku. Szczęki im opadały ze zdziwienia, jak poza tymi zwyczajowymi mówiłam np. jest gorąco, piękna pogoda, poproszę o czarną kawę, uczę się arabskiego, to mój nauczyciel i tp. Pomijając moje buczenie pod nosem znanym mi melodii. A już pierwszego dnia hotelowy fotograf zaprosił mnie na coffe drink. Why not? Pomyślałam. 
 
     Pobyt uroczy, a przy okazji potańczyłam sobie w arabskich rytmach, pogadałam o dziwo po angielsku. Okazało się że wcale nie jestem taki tuman pospolity. Rozumiałam ich, a oni moje niegramatyczne zdania.
Szybko jednak czas płynął i powrót do rzeczywistości stał się faktem. Przy okazji zrealizowałam zamówienie znajomych” wyszukane przyprawy, olejek do opalania a dla siebie rzecz jasna płyty z muzyką arabską. Znajomi pytają mnie dlaczego Tunezja i czy nie powinnam się tam przenieść na stałe????? Musiałabym to rozważyć???? Ale chyba jednak wolę swój kraj, swoje miasto, swoich znajomych, no i masz babo placek kocham obydwa kraje. 
 
Tańce a animatorami
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...