sobota, 28 listopada 2015

Samotni wśród ludzi

W wyniku wyszukiwania przez mojego bloga zostałam zaproszona na spotkanie z mieszkańcami Domu Opieki Społecznej w Zielonce k/Warszawy. Zaprosiła mnie Pani Psycholog sugerując się moimi szczerymi acz prostymi wypowiedziami na temat mojego stosunku do życia ale i dużego dystansu do siebie. Po raz pierwszy miałam okazję rozmawiać z ludźmi na żywo, trema jak diabli. Przyjęłam zaproszenie nie dlatego, żeby się dzielić swoimi „mądrościami życiowymi” ale dlatego że nigdy nie byłam w takim miejscu.

Pracując w szpitalu widziałam niejedno. Zbliżające się święta czy wakacje i rodzice albo dziadkowie lądowali w szpitalu, bo rodzina chciała spędzać spokojnie wakacje. Nie mówię, że to norma, ale niestety tak jest. Wiem, że czasami rodzina jest zmuszona z różnych powodów umieszczać swojego członka rodziny w domu opieki zwłaszcza w przypadku kiedy z różnych powodów nie są w stanie zaopiekować się osobą starszą. Przykre to wrażenie, że my dojrzali rodzice czy dziadkowie na resztę swego życia zostajemy przeniesieni w miejsce, które tylko z nazwy jest domem. Tu w Zielonce, w pięknym historycznym budynku zobaczyłam od środka jak wygląda takie życie. Świadoma jestem tego, że najlepsza opieka medyczna czy socjalna nie rekompensuje przebywania we własnym domu. Kiedyś, kiedy jeszcze żyła moja mama na prośbę aby się przeniosła do którejś z córek nieodmiennie powtarzała „starych drzew się nie przesadza”. Miała rację.

Zatem do rzeczy. Przygotowałam sobie w głowie tekst, na pendriva zrzuciłam trochę zdjęć z moich wypraw. Mam pełną świadomość jakimi ograniczeniami są dla tych ludzi pobyty poza domem rodzinnym. Moja siostra mająca obecnie 78 lat bez ustanku mi powtarza, że siedzenie w domu na emeryturze, zamknięcie się w sobie to największy błąd jaki popełniamy. Starałam się w trakcie mojego wystąpienia uzmysłowić to mieszkańcom Domu. Wiem, że mają wspaniale zorganizowane rozrywki ale kontakt z kimś spoza domu na pewno był dla nich szczególnie ważny. Jeszcze zanim zaczęłam spotkanie co chwila ktoś podchodził i pytał kiedy zaczynamy. Szalenie to miłe. Żeby nie stresować tych ludzi opowiadałam im różne prześmieszne sytuacje z jakimi się spotkałam. To nie tak że tylko ja mówiłam, mieszkańcy też mieli coś do powiedzenia. Wspólnie stwierdziliśmy, że najważniejsze to być sobą, na c przytoczyłam przykład: akceptuję siebie taką jaką jestem, nie podoba się komuś moja tusza – trudno a ja ją lubię. Jeden z Panów powiedział mi komplement, że wyglądam zdrowo i młodo na co usłyszał że wiek to tylko cyfry, a lepiej żebym nie musiała przedstawiać publicznie listy moich dolegliwości. No i atmosfera znacznie się rozluźniła. Na koniec Pani psycholog odwożąc mnie na przystanek podziękowała że mieszkańcom pokazałam że nawet tu na miejscu można oddawać się swoim marzeniom, pasjom i realizować się na swój indywidualny sposób.

Dziękuję Pani Izabeli, że pokazała mi życie, które do tej pory było mi obce. 
DPS Zielonka


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...