![]() |
a kuku |
A
rano, po śniadanku z Marta i Krzysiem zasiedliśmy w holu głównym blisko
recepcji. Słoneczko grzało, myśli leciały ku plaży, a my czekaliśmy na resztę
grupy. Oczywiście natychmiast zamówiliśmy w barku kawusię i cierpliwie
spoglądaliśmy na zegarek żeby już była 10.00. Byłam pełna obaw czy towarzystwo
się ujawni. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zbliżała się godzina zero.
Marta z Krzysiem chętnie by już plażowali, ale poprosiłam ich o chwilę
cierpliwości. Mówię - słuchajcie jak ci ludzie z forum nie pojawią się idziemy
się opalać.
W tym momencie zza pleców słyszę "ty jesteś Jagoda z forum". Odwracam się i widzę: trzy osoby, dwoje młodych i jedna elegancka Pani. Natychmiast zadziałały zasady dobrego wychowania i przedstawiliśmy się sobie. Był to Paweł z żoną i Hanusia. Okazało się że Hanusia już wcześniej dogadała się z Pawłem i Dominiką jak mnie znaleźć. Co się okazało w trakcie rozmowy, że to już druga para w podróży poślubnej. Kurza blaszka, ale miałam fart. Opowiedziałam na wspólne pytania odnośnie hotelu, animacji, rozrywek i form zwiedzania. Wszyscy okazali wielkie zainteresowanie, a ja wreszcie byłam w centrum uwagi. To uczucie było boskie. Doszliśmy jednak do wniosku, że aby zabalować trzeba wymienić kasę. Ponieważ ja przyleciałam najwcześniej ten bubek z recepcji nie mógł albo nie chciał wymienić forsy na dinary. Miała być możliwość wymiany po południu. Słoneczko świeciło dość mocno. Znaleźliśmy bez trudu leżaki, nałożyliśmy grubo kremu na nasze ciałka. Było nas sześcioro, ale jakimś dziwnym ale szczęśliwym dla nas zbiegiem okoliczności dołączyli do nas następni młodzi ludzie Kamila z Markiem. Towarzystwo nasze powiększyło się więc o następne dwie osoby. Nie uwierzycie, ale oni wszyscy czyli trzy pary to młodzi małżonkowie w podróży poślubnej z czego dwie pary brały ślub tego samego dnia. Rany - coś takiego mogło się tylko mnie trafić. Swoją droga to jestem farciara. Po południu czekało nas spotkanie z rezydentką.
W tym momencie zza pleców słyszę "ty jesteś Jagoda z forum". Odwracam się i widzę: trzy osoby, dwoje młodych i jedna elegancka Pani. Natychmiast zadziałały zasady dobrego wychowania i przedstawiliśmy się sobie. Był to Paweł z żoną i Hanusia. Okazało się że Hanusia już wcześniej dogadała się z Pawłem i Dominiką jak mnie znaleźć. Co się okazało w trakcie rozmowy, że to już druga para w podróży poślubnej. Kurza blaszka, ale miałam fart. Opowiedziałam na wspólne pytania odnośnie hotelu, animacji, rozrywek i form zwiedzania. Wszyscy okazali wielkie zainteresowanie, a ja wreszcie byłam w centrum uwagi. To uczucie było boskie. Doszliśmy jednak do wniosku, że aby zabalować trzeba wymienić kasę. Ponieważ ja przyleciałam najwcześniej ten bubek z recepcji nie mógł albo nie chciał wymienić forsy na dinary. Miała być możliwość wymiany po południu. Słoneczko świeciło dość mocno. Znaleźliśmy bez trudu leżaki, nałożyliśmy grubo kremu na nasze ciałka. Było nas sześcioro, ale jakimś dziwnym ale szczęśliwym dla nas zbiegiem okoliczności dołączyli do nas następni młodzi ludzie Kamila z Markiem. Towarzystwo nasze powiększyło się więc o następne dwie osoby. Nie uwierzycie, ale oni wszyscy czyli trzy pary to młodzi małżonkowie w podróży poślubnej z czego dwie pary brały ślub tego samego dnia. Rany - coś takiego mogło się tylko mnie trafić. Swoją droga to jestem farciara. Po południu czekało nas spotkanie z rezydentką.
codzienna "narada produkcyjna" |
Na spotkanie z rezydentką stawiliśmy się obowiązkowo. Panią
Anię znałam z poprzedniego pobytu. Zanim doszło do przekazywania ile wycieczek,
za ile i tp. miała ona ciężki orzech do
zgryzienia. A cofając się trochę w czasie w trakcie drugiego pobytu miałam
numer pokoju o 1 mniejszy niż za pierwszym razem. Uśmiałam się z tego
serdecznie. Po spotkaniu z rezydentką, ponieważ ciągle nie mogliśmy wymienić
pieniędzy udaliśmy się na poszukiwanie innego hotelu z kantorem. A trzeba Wam
wiedzieć, że one wszystkie mają możliwość wymiany. Po drodze robiliśmy sobie
zdjęcia przy tablicach z napisami arabskimi, niech nikt nie wątpi gdzie
byliśmy. Nie byłam gorsza i również poprosiłam Hanusię o pstryk pstryk. Zresztą
robiliśmy sobie zdjęcia wzajemnie. Nie trzeba było prosić miejscowych. Gdybyśmy
chcieli jechać do Midoun to za co jak nie mieliśmy miejscowej waluty. Szlag by
to trafił. Ale to nie w naszym stylu długo zachowywać zdenerwowanie. Wróciliśmy
do hotelu, panowie zamówili dla nas kawkę i winko, dla siebie piwko. I jak się
później okazało i weszło w nawyk siedliśmy nad basenem na "naradę
produkcyjną".
na widowni wieczornego show |
rezydent zwany Kojakiem |
Doczekaliśmy wreszcie wieczoru, kiedy zjawił się KOJAK i
......... Wyszliśmy przed hotel jemu na spotkanie. Człowiek ten jest pełen
poczucia humoru. Przywitaliśmy go, a raczej ja słowami "nareszcie królu
jedyny" Przedstawiliśmy mu nasz problem z wymianą pieniędzy. Nie wiem
skąd, ale on o tym wiedział. W związku z tym przyniósł ze sobą kasę i bardzo
rzetelnie nam ją wymienił. Poinformował nas o wycieczkach gdzie i za ile.
Nowością było wprowadzenie jednodniowej wycieczki na Saharę. Mówię nowością, bo
w czasie mojego pierwszego pobytu wycieczka była jedna.
Hej Jagodo!
OdpowiedzUsuńByło lepiej niż sobie wyobrażałem. A myślałem, że mam dużą wyobraźnię. Najpiękniejsze jest to dobro, którego się nie spodziewamy. Czyli po prostu NIESPODZIEWANY PREZENT.
Było, minęło i na fotkach pozostało.
I naprawdę swojsko i fajnie na trawie się jadło.
Fajnie się tu urządziłaś. Grafika bardzo dobra i czytelna.
Gratuluję, pozdrawiam
Vojtek
Niespodzianki są najfajniejsze i dłgo się o nich pamięta.
OdpowiedzUsuńJa znajomości djerbiańskie utrzymuję do dziś a już minęło 7 lat.
Dziękuję za ocenę mojego bloga w tym grafiki, którą mam dzięki naszej koleżance blogowej alElli. Pozdrawiam
Jagoda, masz wyjątkowy dar do zawierania znajomości z fajnymi i ciekawymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńLudzie rzeczywiście fantastyczni, a dowodem jest utrzymywanie znajomości do dziś
OdpowiedzUsuń