środa, 10 lipca 2013

Randkowy szok



Jako singel nie zawsze mogę zajmować czas swoim przyjaciołom i znajomym. Wpadłam zatem na pomysł zarejestrowania się w jednym z portali randkowych. Dlaczego by nie, inni mogą to co ja gorsza?

Na początku nawet nie było źle, ale nie wiem czemu trafiam na samych popaprańców. Albo stary 50 letni kawaler mieszkający z mamusią, wracający na noc do domu. Inny znowu najchętniej obejrzałby moje śliczności (czyli piersi). Znajomość zakończona bo jestem zbyt romantyczna (raczej trzeźwo patrząca na świat) po stwierdzeniu przeze mnie, że nie jestem kukłą z wystawy aby się pokazywać. Podobno mężczyźni są wzrokowcami. A patrz sobie gamoniu na mój dekolt – zawsze głęboki. Co mi tam, póki jest co pokazywać. Nie muszę tłumaczyć każdej osobie z osobna, że nie noszę ciuchów pod szyję z powodu tarczycy. Uznają mnie na twardą babę no i dobrze.

Ale to co ostatnio przeżyłam to przeważyło szalę. Gadka szmatka umówiłam się na RANDKĘ. Jeszcze wiem jak to się robi. Do domu nie zapraszam, preferuję neutralny grunt. Wybrałam miejsce 2 przystanki od mojego domu. Z racji dobrego wychowania przyszłam o czasie ba nawet 5 minut wcześniej. Głupio się czułam tak przestępując z nóżki na nóżkę więc wyciągnęłam z torebki aparat który tam jest na stałe i zaczęłam fotografować okolicę. Udawałam, że tak ma być.

Kiedy dzwony kościelne obwieściły godzinę 12.00 przejechał koło mnie na rowerze jakiś dupek. Odstawił rower, zabezpieczył przed kradzieżą i zaczął się przechadzać w tą i z powrotem. Domyślałam się kto to jest chociaż nie miałam pewności. Przy okazji zadzwoniłam do Dorothy z pytaniem co ja mam robić. Określiłam typka, jego zachowanie, ubiór i tp. Dorothy ze śmiechem mówi podejdź do niego, zapytaj czy to on. Tak też zrobiłam.

Teraz wyobraźcie sobie widok; Ja odpicowana, w kolorowej sukienusi, na szpileczkach i w  kapeluszu, on w podkoszulku, szortach typu dynamo Kijów, z plecaczkiem, w jarmarcznej czapeczcie. Poszliśmy do restauracji, ja pełna obaw czy go nie wyproszą, ale patrzyłam też co zamówić aby w razie czego mieć za co zapłacić za siebie rachunek. Jego opowieści o pobycie w Legii Cudzoziemskiej obfitowały co drugie słowo na k albo p. Z trudem wytrzymałam niemal godzinę rozmowy. Wreszcie zdecydowałam że mam dość i pod pretekstem zakupów dla sąsiadki pożegnałam się dziękując za poświęcony czas.

Wychowano mnie tak, że mężczyzna przychodzący na randkę ma na sobie jeśli nie garnitur to przynajmniej strój schludny, czysty. A sam określił spotkanie jako randka. Chłop lat 60, ale chyba z niektórymi zasadami dobrego wychowania ma na bakier. Dopiero w domu mogłam się pośmiać z całego incydentu. Że też w 21 wieku jeszcze są takie niereformowalne typki. Mam tylko nadzieję, że trafię na kogoś z kim rozmowa będzie przyjemnością.





poniedziałek, 1 lipca 2013

Uliczna ZUMBA

     Jakoś po powrocie z mojej ukochanej Tunezji straciłam zapał do pisania. Ale trzeba wracać do rzeczywistości. Więcej opowieści o moim pobycie niestety nie będzie bo był to wyjątkowo osobisty wyjazd. Ale do rzeczy. Dla mnie wypoczynek się skończył z powrotem z Tunezji, skończyły się lekcje tańca no i co dalej robić. Nie to żebym siedziała bezczynnie, o nie bo tego nie potrafię. 

     Zaczęłam porządkować latami i datami wszystkie zrobione przeze mnie zdjęcia z wyjadów za granicę, w Polsce, z wszelakich spotkań tak towarzystkich jak i rodzinnych. Nie umiem się rozstać z aparatem fotograficznym. Buszując po necie znalazłam tak nagrania puszczane w hotelu na wieczornym show jak i nawet krótkie filmiki z choreografią do tej muzyki. No i oczywiście puszczam to z lapka na telewizor, większy ekran, lepiej widać i …. oczywiście tańczę. 

     Kiedyś w rozmowie z siostrą porównywałyśmy „zdolności” rodzinne i wyszło z tego że nasz mama zawsze mówiła, że gdyby jej zagrać na kijach pójdzie tańczyć na drugą wieś. Zatem po kimś tą taneczną pasję odziedziczyłam. No i dobrze bo tańczyć uwielbiam. Jak to jest w tytule nie miałabym oporów zatańczyć nawet na ulicy – dobrze czy źle ale bym sobie potańczyła. W sierpniu czeka mnie opieka nad wnuczkiem, ale to duży chłopak (10 lat) pogadać już z takim można, pośmiać się, ba nawet wciągnąć go do tańca. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...