piątek, 27 maja 2016

Bal smakowy w BalBarze



Tego jeszcze nie było. Ja zawzięty mięsożerca dałam się namówić córce na wizytę w BalBarze – restauracji wegetariańskiej i wegańskiej w Warszawie przy ul. Ząbkowskiej 9. Niewielki lokal ze specyficzną atmosferą. 


Córka została zaproszona na degustację nowego menu, zaproszenie na 2 osoby. Wejściówka tylko dla wybrańców. I o to chodzi. Na wstępie właściciel lokalu Pan Andrzej Iwulski przywitał gości, opowiedział historię lokalu.



To co najbardziej mnie ujęło to nacisk na informację o wykorzystywaniu w menu oryginalnych produktów. Przybliżył historię tą dalszą i przyszłą. Niedługo przed wejściem do restauracji mają się znaleźć naturalne zielone dekoracje czyli kwiaty. Okolice Bazaru Różyckiego obfitują w oryginalne nazwy lokali np. W oparach absurdu, Łysy pingwin.


Po powitaniu, zapraszano nas  również na występy polskich artystów i nietuzinkową muzykę nastąpił moment degustacji. Potrawy ustawione w formie szwedzkiego bufetu. Ale na początek razem z córką dostałyśmy zimne napoje w niesamowitych słoikach ze słomką.



Dla mnie ważną informacją, czego powinni uczyć się inni restauratorzy, że menu dostosowane jest sezonowo. Wielki to plus dla właściciela, który jednocześnie podkreśla zaangażowanie, znajomość kuchni swojego personelu.



No i przystępując do degustacji byłam nastawiona dość sceptycznie. Wiem, że to kuchnia smaczna i zdrowa, jadłam wcześniej bo córka jakiś czas temu preferowała ten rodzaj kuchni. W domu smakowałam już potrawy wegetariańskie, hinduskie. 

pyszne chłodne napoje
mój ulubiony hummus
degustacja
 



Lukałam na te potrawy, podane swobodnie. Zaserwowałam sobie tradycyjny hummus. Miałam możliwość porównania smaku z tymi które jadłam w Shaggy's Sheesha, w restauracji Samira a także w Sphinx.

Smakowo zbliżone ale jednak różne. Gdybym się chciała przestawić na kuchnię wegetariańską można się zapisać na warsztaty w zakresie gotowania.





A co jadłyśmy? Oj długo by wymieniać. Wyśmienite burgery warzywno owsiane, podane na czarnym pieczywie z kiełkami i szpinakiem, sernik na zimno zwany tofurnikiem z plasterkiem limonki, hummus oczywiście, fenkuł w sosie sojowym z migdałami, ryż z gramolatą, sałatki z możliwymi dodatkami których nazw nie znam i oczywiście szejki.



Słowem, nie żałuję ani jednej minuty tam spędzonej, jedzenie świeże, pyszne, zjadane w miłej atmosferze. A już żegnając się z właścicielem minęłyśmy się ze znanym muzykiem Tomaszem Lipińskim.



A na koniec – doturlałam się do domu, objedzoną jak bąk, wybrałam część trasy powrotnej drugą linią metra której jeszcze wtedy nie poznałam.

A wegetarianom i weganom polecam BalBar jako miejsce dobrego jadła, miłej atmosfery i w tle cichutko grającej muzy. Ja w każdym razie kiedyś tam wrócę.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...