piątek, 21 września 2012

Jak zostałam Olimpijczykiem


imienne zaproszenie

     Zaproszenie dostałam dość niespodziewanie. Moja zaprzyjaźniona agentka zadzwoniła czy jestem zainteresowana wyjazdem do Tunezji. Przy tym dyskretnie zaznaczyła, że bez udziału kosztów własnych. O rany koguta. Jasne że tak. Musiałam jednak podjąć decyzję bardzo szybko. Pierwszy telefon był do koleżanki w pracy czy weźmie za mnie kilka dni pracy – wyraziła zgodę jak jej wyjaśniłam co i jak. Ucieszyła się przy tym bardzo. Drugi telefon do córki z tą sama informacją ale z zastrzeżeniem, że musi sobie poradzić z dzieckiem bo mnie nie będzie. Naświetliłam sprawę, córka wpadła w panikę bo u niej w pracy to najgorętszy okres, ale że okazja niebywała nie miała wątpliwości co do decyzji. „jedź, jakoś sobie poradzę”.

     Oddzwoniłam do agentki, że jestem gotowa na wyjazd. W końcu od informacji do wyjazdu było ok. 10 dni. Jedynie co mnie „gryzło” czy zostanę zakwalifikowana bo byłam spoza branży turystycznej. Program szalenie bogaty. Będąc już w Tunezji i na Djerbie niestety nie mogłam sobie pozwolić na wycieczkę na Saharę, a tu podane jak na półmisku– w ramach Olimpiady wyjazd i nocleg na Saharze. Święci Pańscy– czym sobie zasłużyłam na tyle radości i taki wspaniały wyjazd.

     Dziś już wiem, że wyjazd dojdzie do skutku. Walizka spakowana, codziennie sprawdzam pogodę bo nigdy o tej porze nie byłam w Afryce. Kieszonkowe w portfelu, sprawy inne pozałatwiane mogę jechać.
wyjście z naszego pokoju
grupa PINKY
W dzień wylotu z „sercem w gardle” pognałam taksówką na lotnisko. A tam jak zwykle tłumy ludzi. Doszłam do właściwego stanowiska. Każdy z nas Olimpijczyków dzierżył w ręku ZAPROSZENIE IMIENNE” na tą Olimpiadę. Nie wiedziałam jeszcze czym to się je. Odprawa szła dość opornie.

     Oczywiście było spóźnienie wylotu, niewiele ale zawsze trochę. Bardzo lubię starty i lądowania więc rozsiadłam się w fotelu. Niestety nie dostałam ulubionego miejsca przy oknie. Mówi się trudno. Uff po 3 godzinach wylądowaliśmy w Monastyrze.    

     Nie wspomnę jednak, że już w samolocie zaczęła się „część artystyczna” Samolot wyczarterowany był wyłącznie dla nas. Ktoś nawet zabrał gitarę. A wracając do tematu. Na lotnisku w Monastyrze zostaliśmy powitani kwiatami i wspaniałą tunezyjską muzyką. W jej rytm pomaszerowaliśmy do wyjścia i ruszyliśmy do wynajętych dla nas autokarów. Jechaliśmy drogą, która już znałam jako że pierwszy hotel do którego nas wieziono znajdował się w Monastyr Skanes czyli blisko miejsca w którym byłam w maju. Hotel 5* Thalassa Skanes. Umieszczono nas w bungalowach. Ponieważ nigdy nie mieszkałam w ten sposób obejrzałam pokój od A do Z. Zostałam zakwaterowana z dziewczyną z Poznania ok. 25 - latką. Pokój pełen wygód z tarasem wychodzącym na wewnętrzny dziedziniec pełen trawy i pięknych palm.

     Oczywiście był uroczysty obiad ponieważ dotarliśmy tam ok. godz 14.00. W czasie posiłku zostaliśmy podzieleni na grupy regionalne. Ja zostałam w grupie warszawskiej (VIP – bo były w tej grupie same szychy). Po uroczystym obiedzie i wielu przemowach w języku polskim, francuskim i arabskim otrzymaliśmy komplet dresów w kolorze przypisanym do grupy. Ja zostałam w grupie PINKY. Do czasu kolacji była wolna chwila więc każdy z nas robił sobie przegląd hotelu. Oczywiście zatrzymaliśmy się na dłużej w barku, aby pokosztować ich specjałów.
mój chwilowy adorator
Każda grupa miała też przypisanego animatora. Nasz to młody byczek, 27 letni, przystojny jak cholera, uwodzicielski. No i przypsnął do mnie jak pijawka. Z początku byłam wściekła bo bez przerwy szukał mojego towarzystwa, przytulał się i całował. Ale dość o tym. Po wieczornej kolacji było uroczyste otwarcie Olimpiady.

     Każdy z uczestników w stroju sportowym musiał stawić się przy basenie. Był znicz olimpijski i no zabawa, muzyka, cudo. Zabawa trwała dość długo, a rano po śniadaniu pierwsze konkurencje. Te konkurencje były poważne, ale śmiechu przy nich było co niemiara. Przylecieliśmy 7 grudnia a 9 grudnia wczesnym rankiem ok. 8.00 był wyjazd na Saharę. Podczas trzech pobytów w Tunezji jakoś z powodów niewielkiego kieszonkowego nie mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd, a tu darmocha.

4 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    No to miałaś szczęście z tą Olimpiadą. O ile pamiętam, to w telewizji o tym mówili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację mówili w telewizji, a nawet był godzinny film podzielony na 2 części o całej Olimpiadzie w Podróże TV. Ja oczywiście swoimi kanałami zdobyłam z telewizji to nagranie. Wspaniała pamiątka, tym bardziej że udzieliłam w niej wywiadu.

      Usuń
  2. ooo Jagódko, już chciałam gratulacje składać bo myślałam, ze z okazji tegorocznej olimpiady takie wyróznienie. A to na wspominki wzięło..:) Mozna gdzies ten film obejrzeć na you tube, masz może linka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w ramach wspomnień na blogspot przenoszę notki. Niestety na Youtube nie ma możliwości obejrzenia tej Olimpiady. Ja film w całości dostałam od dyrektora kanału Podróże TV. Chciałam mieć pamiątkę dla wnuczka. Pozdrawiam

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...