Z dostarczonych mi przez sąsiadkę
materiałów o Tunezji wiele się można dowiedzieć. Czasopismo pochodzi z
listopada 1993 r. Artykuł autorstwa Jolanty Fedorczyk przybliża nam tamte czasy
tunezyjskie. O tym, jak kobiety otrzymały wreszcie swoje prawa i przywileje już
wiemy, o zakazie poligamii też mamy wiadomości. Trybunał rozwodowy wydaje wyrok
dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwości pogodzenia zwaśnionych małżonków.
Wycinek z czasopisma |
Wg artykułu ludzie z północy nie
przepadają za ludźmi z południa. Trochę to niesprawiedliwe ale niemal w każdym
kraju mieszkaniec jednego regionu nie przepada za innym z innych okolic. Samo
życie. Z innej zaś strony ciągle obowiązuje zasada gościnności, ale też
charakterystyczna dla nich cecha „Co masz zrobić dziś, zrób jutro” chyba
obowiązuje do dziś. Mogą się Tunezyjczycy pochwalić pięknymi Medinami, z
labiryntem uliczek. Jak pisze autorka artykułu arabscy kupcy twierdzą, że
handel to nie tylko targowanie, kupno i sprzedaż ale przede wszystkim rozmowa.
Mamy to doświadczenie wybierając się na suki. Oprócz zabytków Tunezyjczycy
chwalą się swoimi kotami, których wszędzie jest pełno. Czy zwróciliście uwagę,
że w Tunezji nie ma psów? Muzułmanie psów nie lubią bo podobno kiedyś ugryzł
Proroka. Kiedy Mahomet nauczał, na skraju szaty zasnął kot. Mahomet mimo
skończenia nauk nie wstał, aby zwierzęcia nie obudzić. Dlatego koty rozmnażają
się bez ograniczeń.
![]() |
Archiwalny artykuł |
W drugim artykule (niestety nie ma
stopki gazety), jak podejrzewam z lat 80 lub 90 znaczący jest tytuł STU
DWUDZIESTU W TUNEZJI. Oczywiście mowa o naszych polskich naukowcach, lekarzach,
inżynierach i fachowcach innych specjalności. Pracowali w Tunisie. Sfaxie,
Gabesie, Sousse, Monastyrze. Jak donosi autorka Anna Kłosowska-Janowska mamy
swój udział w tworzeniu nowoczesnej gospodarki. Nasi specjaliści wyjeżdżali za
pośrednictwem POLSERVISU. A dostać się na ten kontrakt wcale nie było im łatwo.
Egzaminy były wyczerpujące, dużo kandydatów, mało miejsc. Łatwo im nie było, w
nowym kraju, nowy start zawodowy, trudności językowe. Warunkiem
zakwalifikowania była znajomość francuskiego, ale wiadomo że kontakt z
tubylcami powodował, że musieli szybko przywyknąć do lokalnych realiów.
Większość polskich wykładowców bała się
ośmieszenia, popełnienia gafy językowej, chichotu studentów. Z czasem wszytko
szło lepiej, zbierali pochwały, większość przedłużała kontrakty. Nasi naukowcy
wykładali w samodzielnej jednostce uniwersyteckiej w Monastyrze. To coś w
rodzaju dzisiejszej Filii Uniwersytetu. Oddział Mechaniczny tegoż Uniwersytetu
zakładało 3 polskich inżynierów, 1 Tunezyjczyk i 2 Francuzów. Nie wiem czy
jeszcze istnieje, może ma inną nazwę ale Hotel POD JAŚMINAMI w Monastyrze to
było miejsce, gdzie nasi naukowcy zamieszkiwali. Jak pisze autorka artykułu w
Tunezji panował ogromny głód wiedzy. Nasi wykładowcy jednak dokonywali niemal
cudów aby dobrze się przygotować do wykładów. Polscy lekarze też mieli swoje zasługi.
To było kiedyś a teraz? Młodzi
Tunezyjczycy wylatują na studia do Europy, w Polsce też jest kilka ośrodków
przygotowujących tunezyjską młodzież do studiów.
Nie
mamy się czego wstydzić, nasza „myśl techniczna” poszła w świat.
Tu się o wiele lepiej czyta i komentuje. Powtórzę więc komentarz z Onetu.
OdpowiedzUsuńMnie zadziwiają drogi w Tunezji zbudowane przez polskich inżynierów i techników. Jak to jest, że tam są równe, asfalt nie topi się w słońcu i wysokich temperaturach, a u nas nawet damskie obcasiki zostawiają latem dziurę w asfalcie?
nie tylko obcasiki zostawiają ślad. Każdy cięższy samochód robi koleiny w asfalcie. Jak to jest że u siebie nie umiemy robić porządnie.
UsuńIluż to ciekawych rzeczy można się dowiedzieć jeszcze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:) hurghada35.bloog.pl
polacy w Tunezji to nie jedyna ciekawostka. Ciągle weruję pożyczoną książkę. Gazety zeskanowałam, niektóre rozdziały z książki też. Czytam aby coś ciekawego przekazać.
UsuńJadziu!
OdpowiedzUsuńDzięki za wizytę:) I witaj w nowej ojczyźnie blogowej:) Onet daje ciała! Nie warto tam się fatygować.
We Włoszech północ nie lubi południa. Tak uważają. Północ pracuje, południe kradnie......
A u nas Krakusi nie lubią Warszawy. I odwrotnie:)
W poniedziałek do pracy.
Pozdrawiam weekendowo.
Vojtek
Witaj Vojtku. Jak widzisz wzięłam przykład z Ciebie i alElli, która bardzo mi pomogła w tworzeniu bloga na nowej platformie. To prawda że Krakusi za nami nie przepadają i odwrotnie. Takie życie, na które nie zawsze jest wpływ.
OdpowiedzUsuń