Dojechałam do tej przeklętej Krynicy przed 6 rano.
10 godzinna podróż to jeden wielki koszmar. Obok mnie siedziała zakonnica i
całą noc odmawiała pacierze. No cóż pasażerów obok się nie wybiera. Do swojego
ośrodka jak panisko dostałam się taksówką, a co raz się żyje. Już wcześniej
wiedziałam, że przydział pokoju będzie dopiero po godz. 8.00 bo wtedy
przychodzi do pracy pielęgniarka oddziałowa. Podsypiałam czekając na swoją
kolej. Ale też zdążyłam wysłać wiadomość – dojechałam. Na więcej tekstu nie
miałam sił. No i wreszcie pokój przyznany, informacje o lekarzu i tp.
przekazane. Pokój na 3 piętrze, na szczęście z windą. Jeszcze jestem sama ale
już wiem, że będę miała lokatorkę, a szkoda że nie lokatora, byłoby wesoło.
Potem wizyta u pielęgniarki i skierowanie do lekarza. Tu też zaczęły się hece.
Pan doktor bez humoru, jakiś gburowaty, ale co mi tam. Przeżyję. Pyta co Pani dolega, ja oczywiście z humorem
odpowiadam – starość. Tego się nie leczy usłyszałam, no nic myślę trzeba
składać na skrzynię. Ile Pani waży – ja ciągle w dobrym humorze – za dużo. Co
to za badanie, ani osłuchanie, ani zważenie, ani żadna analiza. No i dobrze, po
co się ujawniać co boli a co strzyka. Wróciłam do pokoju a tu niespodzianka,
już sama nie jestem. Grzeczności stało się zadość, przedstawiłyśmy się sobie i
po herbacie. Mam ze sobą lapka, dostęp tylko do sieci w recepcji, ale ja to mam
gdzieś. Karta zabiegów w rączkach, a ja ciekawa jestem jak to będzie jako że po
raz pierwszy w życiu korzystam z „dobrodziejstwa” uzdrowiska.
Wow, mam zalecone masaże klasyczne, masaże
podwodne, jakieś plastry borowinowe i coś co się nazywa interdyn. Na szczęście
na karcie wpisany numer pokoju zabiegowego, piętro. Z Panią Irenką z pokoju
dogadujemy się w miarę dobrze. Pokoje, stołówka, jedzenie typowe dla leczenia
szpitalnego. Na szczęście na jadalni mam inne towarzystwo, 3 panie, trzech
panów, bywa wesoło.
Na pierwszy zabieg masażu szłam z oporami, wywalić
cielsko przed obcym chłopem trochę śmieszne, ale przecież on mnie nie zna.
Takich ja ja przyjeżdża na pęczki. Plecki wywalone , masażysta przed 30- tką
ale nacisk niezły. O mamuśku, ale mnie bolały gnaty po pierwszym zabiegu. Potem
nie mogłam si
ę oprzeć pleckami, ale za to masaż z bąbelkami rewelacja. Nigdy nie
byłam na takim zabiegu, dla mnie nowość ale przyznaję baaaaardzo przyjemna.
widok z mojego okna |
Mamy opiekunkę turnusu, wiemy jakie są wycieczki w
tym Słowacja i Węgry (autokarem), Dość mam jazdy autobusem to
zrezygnowałam. Pogoda pod psem, góry w
chmurach, na chodnikach chlapa, buty mokre. Nie ma co narzekać, tak być musi.
Oczywiście siedzę na czatach, romansuję z moim egzotycznym adoratorem, ba nawet
się widzimy na skype. A skoro się widzimy to trzeba jakoś wyglądać. Zamówiłam
sobie wizytę w salonie kosmetycznym w ośrodku, Włoski zrobione, oczka też, a
paznokietki – marzenie. No to teraz mogę trochę pouwodzić...... byle byłoby
kogo. Póki co w ośrodku grupa geriatryczna, a
miejscowi???????????????????????????? Naprawdę nie ma na kim oka zawiesić. Ale
sama poszłam do Muzeum Nikifora jaki że mam tam rzut beretem, widać z naszego
okna pokojowego, a potem z moją lokatorką wybrałyśmy się do pijalni wód
mineralnych i trafiłyśmy na koncert. Grano głównie Sztrausa. A moja pani Irena
zaczęła mi opowiadać legendę powstawania walców i wyłyśmy ze śmiechu. Na
poprawienie humoru w pijalni kupiłyśmy sobie w cukierni po ciachu – ja zjadłam
Jadzię, no jeść samą siebie?????
dworzec PKS w Krynicy Zdrój |
Na razie zabiegi pomagają jak umarłemu kadzidło,
ale widocznie tak jest. Wypowiadać się nie mogę na ten temat bo nie mam
doświadczenia.
Fryzurka, paznokietki gotowe bo dziś czyli 7
kwietnia w niedzielę mamy wieczorek zapoznawczy. Oby muzyka była do tańca i
jakieś męskie towarzystwo, ale to okaże się wieczorem.
No to powodzenia w uwodzeniu!
OdpowiedzUsuńRobię co mogę
UsuńW razie czego napij się Słotwinki. Ponoć jest dobra na uspokojenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tą wodę mam w zaleceniach, nie będzie tak źle
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTam pod salą koncertową stały punkt obserwacyjny i do podrywania kuracjuszek ma miejscowy "farbowany". Ostatnio był kasztanowy, a poprzednio czarny z połyskiem burgundu. Ale miałyśmy z koleżanką ubaw z niego.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego pobytu.
No i cisza....Nic nie wiemy jak to z tym uwodzeniem wyszło. Ciekawość zżera!
OdpowiedzUsuńSkoro cisza na blogu, znaczy, że nie ma czasu na siedzenie. Jak nie ma czasu na siedzenie, znaczy, że dużo i dobrze się dzieje...
UsuńNo tak, ale mnie zżera...
UsuńPeculiar article, totally what I was looking for.
OdpowiedzUsuńMy page cheap desks
thank you
UsuńJagoda
No faktycznie musi się dziać skoro nie ma wpisów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Drogi Przemysławie, nic nie dzieje się bez przyczyny. Pozdrawiam gorąco
Usuńoj Jagódko dawno do Ciebie nie zaglądałam, widzę że Ty nadal w świetnym chumorze, uwodzisz swoją radoscią życia i zarażasz energią..:) Mm nadzieje, ze pazurki zrobiły wrażenie i poznałąś tam choć jednego miłego Kocura...;)
OdpowiedzUsuńMoniczko, ja mam niemal nieustannie dobry humor. Oczywiście, że pazurki zrobiły wrażenie i to jakie. Dokupiłam sobie u kosmetyczki ten sam kolor lakieru do pazurek i teraz już moge śmiało uwodzić hi hi hi hi hi hi
UsuńSzał. Ale chyba większe moje tańce na baletach. A co mi tam. Trochę bloga zaniedbałam ale jak tylko wypocznę po koszmarnej podróży do domu to zabieram się za opisanie reszty pobytu w sanatorium.
Pozdrawiam serdecznie
No to dzieje sie troche , dzieje:)
OdpowiedzUsuńUzdrowienia zupełnego życzę po tym turnusie:)
Edytko, dziękuję za odwiedziny. Ano dzieje się. Postaram się zrelacjonować pozostały pobyt w sanatorium. Będzie się z czego pośmiac.
Usuń