Cały
3 tygodniowy pobyt w Krynicy był niezły. Towarzystwo ze stołówki
się jakoś zintegrowało no i potem po zabiegach tematem były
spacery, zwiedzanie i oczywiście balety. Przy moim stoliku 18A
siedziała starsza para małżeńska z Ostrowca Św., były
sportowiec z Oświęcimia,
![]() |
Pan Mirek i Pan Jan z żoną |
Róża z Suchej Beskidzkiej, pani której
imienia do końca nie poznałam i oczywiście ja. W miarę upływu
czasu przy stoliku było nam coraz weselej. Starszy Pan Jan donosił
idąc do stolika – idę do moich Pań. A że panów było tylko
dwóch my dziewczyny rozpieszczałyśmy ich podając herbatkę,
nalewając zupkę i tp. Oczywiście żartom nie było końca.
![]() |
Róża i Pani Małomówna |
Pan Jan
w obecności żony próbował uwodzić nas, Mirek sportowiec
opowiadał jakie ścieżki w Krynicy zwiedził, a my z Różą
obdarowywałyśmy panów uśmiechem, żartem. Jakoś się towarzystwo
zgrało.
Byliśmy chyba najgłośniejszym stolikiem w jadalni. Kiedyś
przy śniadaniu o mała chwilę trzeba by było wzywać ambulans bo
krztusiliśmy się ze śmiechu. Oczywiście temat nasza waga. Ja
mówię, byłam się zważyć tydzień temu, mam w plecy 3 kg, na co
Mirek mówi – waga dziś miała zły humor, jutro powie Pani, że
za dużo zjadła śniadania i zaleci spacer na Górę Parkową, albo
spacer po Krynicy. Temat mówiącej wagi towarzyszył nam już do
końca. Jan z żoną nie mieli spadku wagi bo Jan po śniadaniu biegł
na miasto do spożywczego i jak nam obwieścił kupuje 2 bułki na
miejscu, 4 na wynos i 1/2 kg kiełbasy. No i jak tu nie wyć ze
śmiechu. Ja na to wzorem reklamy w TV pokazuję gestem Chucka
Norrisa – place w oczy – wszystko widzę. Róża też kobieta z
biglem ciągle coś opowiadała śmiesznego. Nasze gromkie wybuchy
śmiechu wzbudzały zainteresowanie kuracjuszy. Ale co tam. Kiedyś
Róża zaczęła temat baletów, ja mówię jak mnie ktoś zaprosi to
w 2 minuty jestem gotowa. No i stało się. Po południu puka ktoś
do mnie, a to Róża z propozycją. Jakichś 2 facetów z naszego
ośrodka zaprosiło ja na balety ale powiedziała że sama nie
pójdzie. Przyszła do mnie, 2 minuty – bluzka zmieniona, pióra
nastroszone, szpilki w torbie i idziemy. Na szczęście nasi panowie
umieli tańczyć. Janusz tańczył dobrze, ale strasznie szarpał aż
mu zwróciłam uwagę że wyrwie mi rękę z barku, za to Marek –
pełen odjazd. Tańczy jak marzenie. A przy okazji dowiedziałam się,
że tańczę jakbym znała jego myśli jaki krok zrobić, nie musi
mną kierować bo wyczuwam temat. Tańczyło się bosko. Marek jest
tancerzem rewelacyjnym. Ale jak chciałam zrobić fotkę moją w
tańcu Janusz bronił się jak..... tchórz. Nie wytrzymałam i
powiedziałam że boi się własnego cienia (w postaci żony
zostawionej w domu). Ale co tam, zabawa była przednia. Panowie
odprowadzać nas nie musieli jako że byliśmy lokatorami tego samego
uzdrowiska. Na balety chodziliśmy jeszcze kilka razy. Zabiegi,
spacery, balety szybko mijają. W recepcji gdzie był zasięg wifi
poznałam małżeństwo z Łodzi. Na baletach obserwowałam jak Henio
z Krysią wywija w tańcu.
z Krysią przed Muzeum Nikifora |
Fajni ludzie. Ale czas płynie i trzeba się
szykować z powrotem do domu. Wypis – jedna wielka ściema. Pan
doktor podpytał czy zabiegi mi pomogły, zaprosił ponownie do
Krynicy i po herbacie. Ale odbierając od pielęgniarki wypis
doznałam szoku, ciśnienie, waga – wpisane z powietrza. Ot polska
rzeczywistość.
Powrót
autobusem ponownie 10 godzin był lepszy, w dzień i w towarzystwie
Basi – lokatorki z pokoju Róży. Po drodze gadałyśmy, jadłyśmy
lunch. Droga zeszła szybciej. Ale już na dworcu znowu koszmar. Nie
ma na schodach zjazdu na wózki. A przecież walizka powiększyła
gabaryty. Wyjeżdżałam w ciuchach zimowych a wracałam we
wiosennych. Gdzieś to trzeba było przecież upchnąć. Miejską
komunikacją dojechałam do domu i znowu pod górkę, przy mostku
przejścia na drugą stronę są windy ale nieczynne. Nadźwigałam
się walizy jak dziki osioł. Ramiona w barkach od nadmiernego
ciężaru bolały mnie jeszcze ze 2 dni.
Korzyść
z pobytu – wspaniałe masaże, świeże powietrze, niezłe
towarzystwo. Wszystko ok tylko dojazd powtarzam koszmarny. Ale nie
tracę humoru bo 23 maja lecę do mojej ukochanej Tunezji.
Kochani
– do zobaczenia na szlaku.