poniedziałek, 15 października 2012

Przeczytane, podsłuchane, przemyślane



     Ostatnio moja koleżanka z realu na Facebooku umieściła informację o czytanej właśnie fenomenalnej książce o jednoznacznym tytule „Arabska żona”. Ponieważ kraje arabskie są w kręgu moich zainteresowań pobiegłam do osiedlowej biblioteki, zapisałam się i czekałam w kolejce na tą książkę. W międzyczasie w przybliżeniu wiedząc o czym mowa przeszukałam internet, aby poczytać komentarze do książki. I tu zmierzam do sedna sprawy. Wszyscy o tym mówią, niewiele przyjmuje do wiadomości że związek z muzułmaminem do łatwych nie należy. Dzieli nas nie tylko odległość, ale przede wszystkim wszelkiego rodzaju różnice w tym najważniejsze kulturowe, religijne i tp.

     Ja będąc wielokrotnie w Tunezji zainteresowałam się ich kulturą, życiem codziennym no i jakie są ich zwyczaje i obyczaje. Nie można jednak z góry zakładać, że związki są nietrwałe. Życie samo napisze właściwy dla młodych scenariusz życia. Nie mogę się jednak opędzić od myśli, że naprawdę warto poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z codziennym życiem mieszkańców kraju do którego się wybieramy.
    
     W dalszej kolejności na swoim blogu przenosić będę z Onetu notki tym zagadnieniom poświęconym. Dwie z trzech części tej książki mam już za sobą. To co przeczytałam wstrząsnęło mną do głębi. Kobiety są wszędzie takie same, sposób traktowania ich jednak jest uzależniony od religii. Autorka spisała dzieje Polki, żony Libijczyka, potem jej dorastającej córki. Czasy napaści na World Trace Center, Al Kaidy, Osamy Bin Ladena nie należą do łatwych i bezpiecznych. Można by przytoczyć powiedzenie „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Przyznaję, że obydwie przeczytane książki wstrząsnęły mną, czytałam niemal jednym tchem, przeżywałam niemal z bohaterką wszystkie jej dni i lata upokorzeń, bicia, tortur.

     Zastanawiałam się jak to możliwe? Ale gdyby sięgnąć głębiej w portale internetowe na przestrzeni kilku lat jest wiele artykułów na temat najpierw wielkiej płomiennej miłości, kończącej się z chwilą wyjazdu do kraju oblubieńca. No i sprawa potomstwa. Nie wyobrażam sobie aby dziecko urodzone w ojczyźnie ojca było jego „własnością”. I jak to się dzieje, że z ukochanego mąż staje się oprawcą, katem. Nie wiem co zastanę w trzeciej części powieści, aż boję się myśleć.  Te barbarzyńskie zwyczaje obrzezania kobiet, a raczej małych dziewczynek oddaje wspaniale film „Kwiat pustyni” z rewelacyjną rolą Halle Berry opartą na faktach autentycznych.

     Z przemyślanych spraw doszłam do wniosku co by mi sprawiło frajdę? Czytając niejednokrotnie „Korzenie” Alexa Hayle'a doszłam do wniosku, że może w długie zimowe wieczory wezmę ponownie książkę do ręki i …..... zrobię drzewo genealogiczne autora. Mam w tym trochę wprawy bo robiłam to w swojej rodzinie.

15 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    Film "Kwiat pustyni" na pewno jest wart obejrzenia. Szkoda tylko, że droga życiowa Waris przedstawiona jest jakoś tak... topornie? (dobre to określenie?). Taki jakiś zlepek wydarzeń.
    A wtrącony wątek miłosny w formie kiepściutkiej komedii romantycznej sprawia wrażenie "ni z gruszki ni z pietruszki" w kontekście wstrząsającego dramatu.
    Książka jest tysiąc razy lepsza.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień Dobry Elu,
      Masz rację. Zawsze tak było, że scenariusz napisany na podstawie książki różnił się. Książki nie czytałam, popytam w bibliotece czy mają. Ale interesując się tematyką arabską przeczytaj tą "Arabską żonę". Mam za sobą już 2 części, czekam na trzecią. Czytając brałam się za głowę co się dzieje. A że napisana na podstawie faktów autentycznych jest fenomenalna. Każdemu polecam do przeczytania.

      Usuń
  2. A ja nie znam tego filmu - znam książkę Kwiat Pustyni. Jest wstrząsająca.
    A znacie "Białą Masajkę"? Podobna tematyka i podobnie niezwykła historia.

    OdpowiedzUsuń
  3. na książkę Kwiat Pustyni złożyłam zamówienie w mojej osiedlowej bibliotece. Film mam w domu, tak samo jak i Białą Masajkę. Straszna jest ta tradycja i taka niemal fanatyczna religia. Tak samo kiedyś było w Indiach gdzie palono na stosie żonę przy zwłokach męża. Na szczęście prawie już to u nich nie praktykują.

    OdpowiedzUsuń
  4. W Indiach najgorzej mają wdowy. Już ich nie palą na stosie ale pozbawiają wszystkiego. Uważa się, że żona jest winna śmierci męża i traktuje się ją jak czarownicę która przynosi nieszczęście. Wobec tego każdy kontakt z wdową jest niebezpieczny. To dopiero los...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno w Indiach jeszcze gdzieniegdzie hołduje się ten zwyczaj palenia wdów. A pamiętasz ile było doniesień z Somali o kamieniowaniu kobiet za zdradę. Ten świat jest naprawdę pokręcony. To samo z naszą wiarą - celibat. Jestem zdania, że księża to tacy sami ludzie i mają te same potrzeby. Chyba w każdej wierze są fanatycy wiary i jak sądzę całkiem dosłownie biorą przykazania.

      Usuń
    2. Czytałam gdzieś, że z tym celibatem, to głównie chodzi o to, żeby nie rozdrabniać majątku kościelnego na żony i dzieci jako spadkobierców.

      Usuń
    3. I może być w tym sporo racji, jeśli pomyśleć, co by zostało z bogactwa Watykanu, gdyby każdy Papież miał prawowitą żonę i gromadkę dzieci.

      Usuń
  5. z tym majątkiem jest z pewnością sporo racji. Z informacji które do mnie doratły księża na plebaniach nie mają wielkich pensji, a wtedy rodzi się pytanie skąd mają na te luksusowe samochopdy i tp. A dziecki zrodzone ze związku z księżmi ? temat zamiatany pod dywan. An problem pedofilli wśród kleru? co jakiś czas wyplywa ten temat i na tym się kończy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na prośbę O. tamten wpis skasowałem. Dałem teraz wpis o Blog Forum Gdańsk 2012. Zapraszam serdecznie
    Vojtek
    Ps. Ja tez parę wpisów poprzenosiłem z WP na blogspot.
    Emeryt też człowiek. Ja to będę człowiekiem za 7 lat:) Jeśli dożyję:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaraz podejrzę u Ciebie wpis o Blog Forum. To co i kiedy oglądałam to raczej szukanie Ciebie w salach wykładowych. Ale na meczu też się zatrzymałam. Nie wiem czy dobrze się doczytałam, ale kwalifikacja na ten Blog Forum była uwarunkowana wpisami o Gdańsku, a ja niestety w zyciu tam nie byłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aha to nie wiedziałem! :) Ja w Gdańsku mam tez rodzinę. Siostrę stryjeczną. I tam bywam od młodości. Teraz też. Na przykład na BFG ale nie tylko:)
    Dziękuję za dotrzymywanie towarzystwa i SMS!
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje mam w Gdańsku siostrzenicę, którą widziałam 2-3 razy w życiu. A dotrzymywanie ci wirtualnie towarzystwa bardzo mi odpowiadało. W końcu my blogerzy powinniśmy trzymać się razem

      Usuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...