sobota, 11 listopada 2023

Wyjazd niespodzianka - powrót na stare śmieci

Rozważając jesienny urlop brałam pod uwagę tak wypoczynek w Polsce jak i za granicą. Pogmatwało się  wszystko. I z urlopem i zdrowotnie. No cóż starość ma swoje prawa. Szczerze to bałam się wyjazdu zagranicznego. A jak mnie szlag trafi to tylko napytam biedy córce.

Wybór padł na Tunezję.Razem z córką doszłam do wniosku, że jak mam gdzieś polecieć na wypoczynek (w ostatniej chwili decyzja) to powinnam wybrać kraj i hotel w którym dobrze się czułam. Wybór dokonany – Sousse. Przygotowanie dość krótkie bo mam wprawę. Wylot oczywiście skoro świt, ale i to uwzględniłam w wyborze tak kraju jak i hotelu.

Dolecieliśmy bez przeszkód ani turbulencji. Przy odprawie bagażowej jak zwykle poprosiłam o miejsce przy przejściu. Ha ha ha dostałam 3 rząd. Ok.

W Enfidha odprawa paszportowa bez niespodzianek. Pan z biura podróży wskazał mi gdzie znajduje się autokar do mojego hotelu. Na tym lotnisku lądowała wielokrotnie więc czułam się jak ryba w wodzie. Spoko dałam radę. I tu zaczyna się niespodzianka. Przy autokarze stała rezydentka, której twarz wydawała mi się znajoma. Jak podałam swoje nazwisko to wszystko stało się jasne. Tą Panią była Iwa Tunis – wiele lat temu dostarczała na mojego bloga mi informacje na każdy temat z Tunezji. Jak stwierdziła jak tylko zobaczyła nazwisko skojarzyła ze mną. To było bardzo miłe. A w hotelu to już poszło jak z płatka. Tym razem dostałam pokój na 5 piętrze z widokiem na morze (tak jak opłaciłam przy rezerwacji). Po zameldowaniu miałam trochę czasy przed obiadem więc szybko się rozpakowałam, wzięłam prysznic, zrobiłam sobie kawusię (czajniczek, kawę i filiżankę zawsze mam swoją). Pychota.

Zanim podjęłam decyzję o tym hotelu naczytałam się opinii. Po Egipcie miałam nauczkę, żeby pochopnie nie decydować. Opinie skrajnie różne. Od pleśni w pokojach, brudzie, nieczynnych windach, złym wyżywieniu, kłopotach z talerzami, wodą i tp. Ja ten hotel mimo czasu który upłynął od mojego poprzedniego pobytu czyli 6 lat pamiętałam jako urocze, spokojne miejsce. Przyznaję, że ryzykowałam. Obiadek kontynentalny, dla mnie nic nowego. Pamiętając te wszystkie opinie zaczęłam bawić się w obserwatora. Nie brakowało ani talerzy ani sztućców, woda też dostępna, każdy mógł jeść tyle ile chcał. Zaraz po obiedzie zatrzymałam się przy recepcji aby wypożyczyć pilota do telewizora. Zdezynfekowałam go w pokoju.

Na biurku znajdowała się lista dostępnych kanałów. Polskich było 3 ale ….. w żaden sposób ich nie można było znaleźć.

Już na spokojnie mogłam się po obiedzie rozejrzeć po pokoju, hotelu, plaży i tp. Część opinii była niestety prawdziwa. Największą frajdę miałam po wyjściu z hotelu. Wiedziałam gdzie są sklepy i jakie, jak dojść do promenady a promenadą do suku. Ze względu na panujący już upał ok. 30 stopni wróciłam do hotelu na odpoczynek przed kolacją. A następnego dnia czekało mnie spotkanie z rezydentem Karolem (Iwonka była w zastępstwie). Ciekawa byłam jakie wycieczki proponują. Trzeba pamiętać, że w Tunezji możemy płacić tylko dinarami.

Następny dzień tez obfitował w niespodzianki. Spotkanie z rezydentem. Karol przyszedł punktualnie. Z innych miast tez byli turyści, bo z Warszawy było nas jedynie 5 osób w tym małe dziecko. Karol z wdziękiem opowiadał o Tunezji, potem o wycieczkach – niestety z żadnej nie skorzystałam bo tyle razy byłam w tym kraju, że zaliczyłam wszystkie które były dostępne. Pytałam już po zakończeniu spotkania Karola, czy tylko na suku kupię mydełka do hammam. Zakochałam się w nich po pobycie w Turcji. Iwonka wskazał mi Karola na te moje przeróżne pytania. A Karol mnie zaskoczył, bo stwierdził że jak mu przekazała Iwonka jestem osobą znaną z bloga, gazet i tp.

A gdzie to mężczyzna będzie wiedział o babskich zakupach. Wskazał mi jednak sklep General Magazine – na drodze do promenady. Spoko dam radę, koniec języka za przewodnika.

W hotelu oprócz posiłków nie uczestniczyłam z żadnych animacjach. Jak mi powiedział Karol tydzień po moim powrocie dla nich kończy się sezon. Animacje – no cóż widziałam lepsze. Najbardziej w hotelu podobały mi się schody, którymi schodziliśmy na teren basenów i była to też droga na plażę. Na tych schodach czułam się jak Scarlet O'Hara w Tarze.

A i następna niespodzianka, która wprawiła mnie w śmiech. Siedziałam przy basenie, czytałam książkę i usłyszałam głos, który wydawał się dziwnie znajomy. Dobrze pamiętałam z poprzedniego pobytu. To był Pan, który „adorował” mnie, proponując założenie krowiej farmy za całe 35.000 dinarów oczywiście moich. Popatrzyłam w jego stronę. Zauważył moje spojrzenie. Ponieważ był z jakimś mężczyzną i dość głośno rozmawiali, to kilka razy spojrzałam w ich kierunku. Ubaw zaczął się w momencie kiedy jego towarzysz odszedł na chwilę do barku, a ten zmierzał w moją stronę. Pamiętałam jak się nazywa. Najpierw spytał jak się czuję, skąd przyleciałam. Grzecznie odpowiedziałam, ale kiedy przedstawił się jakimś imieniem to nie wytrzymałam i ze śmiechem zapytałam to już nie Stefano ani Wahid. Wyraz zdumienia na jego twarzy spowodował że parsknęłam głośno śmiechem. Na pytanie czy się znamy odpowiedziałam niestety TAK. Pokazałam mu z tabletu jego zdjęcie sprzed 6 lat i przypomniałam biznes jaki mi proponował. Wyraz zdumienia na jego twarzy rozbawił mnie. Próbował mnie zaprosić na kawę ale podziękowałam grzecznie wyjaśniąjc, że dla niego połów jelenia w Europy zakończony bo sieć zostaje pusta. Na koniec z zakamarków pamięci wydobyłam zdanie po arabsku którego się zapewne nie spodziewał.

Tak więc powrót na wypoczynek w Tunezji uznałam za w miarę udany. Gdzie i kiedy się teraz wybiorę zapewne na wiosnę nie wiem. Zależy na ile mi zdrowie pozwoli. 










 


4 komentarze:

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...