sobota, 11 maja 2019

Maroko – wypoczynek czy stres?

Planowo 3 maja skoro świt wyruszyłam w nieznane. Zawsze gdzieś w podświadomości Maroko było w moich planach wypoczynkowych. Jak na cenę przed rozpoczęciem sezonu to nie było mało. A pal sześć należy mi się odpoczynek. Wylądowałam w Agadirze, małe lotnisko ale czyste. Autokar dowiózł do hotelu. Poprosiłam o pokój na parterze.  Pan hotelowy zaprowadził mnie do pokoju D02. Pani sprzątająca jeszcze tam była. Po odstawieniu walizki doznałam wielkiego szoku. Wszystkie moje wyjazdy w większości odbywały się w hotelach o takim właśnie standardzie. Zaczęłam więc oglądać każde pomieszczenie z osobna. Pokój – 2 łóżka obok siebie, przykryte ciężką ciemną tkaniną, zagłowia łóżek w plamach, pościel szara, telewizor sprzed lat co najmniej 30, pilot sklejony taśmą szarą, zasłony w kolorze nakryć na łóżko, przy poruszeniu wzbudzały tumany kurzu, przy okazji ich długość zamiatała podłogę. Balkon – 2 krzesła i stolik brudne, podłoga po malowaniu a raczej ochlapaniu murku niedomyta. Wracam do pokoju. Idę w kierunku toalety i WC, wszystko byłoby ok gdyby nie to że pomieszczenie to podzielone murkiem z prześwitem od sufitu w granicach 50 cm a światło jedynie w WC. Myć należało się w półmroku. A po prawej, umywalka trochę zbyt wysoko, ze śladami uszczelniania, brudne wykończenie. Zamiast szafy za drzwiami jak w westernie 3 półki na ubrania i na frontowej ścianie pałąk z wieszakami. Całość ciemna, nieprzyjemna w odczuciu.







Przy okazji dowiedziałam się, że wodę można dostać tylko w recepcji po godz. 19.00. Nie wiem czyje to zarządzenie ale to jakieś szaleństwo.


Pora była obiadowa, wyruszyłam więc po tym ogromnym kompleksie w poszukiwaniu restauracji. Z wielkim trudem dzięki wyjaśnieniu ogrodnika trafiłam. Na stołówce na stołach tyle co mogłoby nakarmić 5-10 osób niewiele więcej. Przy okazji poznałam innych polaków, każdy z nich bez względu czy z mojego hotelu czy z Agador (ten sam kompleks) wszyscy mieli to samo zdanie, kilka osób nawet udało się pokój zmienić, co nie znaczy że radykalnie ich warunki się poprawiły.
Wg oferty miał być dostęp do wi-fi w recepcji i przy dużym basenie (bo było ich kilka). No i oczywiście nie do końca to była prawda.Więcej nie działało jak działało.  Napisano też że są udogodnienia dla niepełnosprawnych. Prawdą jest że obok schodów wiodących np. z mojego pokoju do stołówki było tych schodów 74 w górę i w dół. Oczywiście były obok schodów podjazdy dla wózków. Nikt jednak nie pomyślał w jaki sposób osoby chodzące przy lasce czy przy balkoniku pokonają ten dystans.
Było przed sezonem więc i animacje były mierne. Akurat to nie było moim zainteresowaniem więc odpuściłam. Z niecierpliwością czekałam soboty i spotkania z rezydentem. Spóźnił się o godzinę, podobno na lotnisku zweryfikował godzinę spotkania. Ładna pogoda, cieplutko więc oczekiwanie upłynęło nam na wymianie poglądów. Z przerażeniem słuchałam tych informacji, które ja wcześniej już odkryłam. Rezydent to Marokańczyk mówiący po polsku ale wystarczająco aby go zrozumiem. Próbował to wszystko ogarnąć, potem już mówił o wycieczkach.

Zdecydowałam się wykupić 2 wycieczki, jedną już w niedzielę do Marrakeszu, a potem jeszcze druga do Essaouiry w poniedziałek. Wycieczka do Marrakeszu rozpoczęła się o 7.00 rano, większość tej blisko 250 km trasy była na autostradzie więc było ok. Słoneczko grzało, w autokarze dość nowym działała świetnie klimatyzacja. Zwiedzaliśmy pałac sułtana, tamtejszy suk. Kolorystyka, historia miasta jest naprawdę imponujące. Przepiękna ceramika, wyroby skórzane. Uliczki na suku bardzo wąskie, przedzieraliśmy się gęsiego wśród tych wszystkich artykułów, owiani wszelkimi zapachami, ale uszy nasze drażnili tubylcy przepychający się wśród tego tłumu na motorynkach, rowerach, dzwoniących dzwonkami i trąbiącymi na nas. Potem ruszyliśmy na obiad – zamówiłam tradycyjny tajin. Potrawy smaczne, inne miały za dużo harissy jak dla mnie. Mieliśmy tez trochę wolnego czasu, ja siadłam w kawiarni przy głównym placu i obserwowałam te tłumy ludzi, dorożek, koni, węży, zewsząd dochodziła muzyka, której nie dało się oddzielić jedną od drugiej. Zmęczeni, ale zadowoleni zostaliśmy jeszcze w Marrakeszu na kolacji a potem w drogę powrotną ale już w ciemnościach do hotelu. Dotarliśmy koło północy. Następnego dnia również około 7.00 po śniadanku zbiórka na wycieczkę do Essaouiry czyli miastaczko niebieskich łodzi. Tu już droga nie był taka cudowna bo część wiodła bardzo krętymi drogami wśród gór Atlas. Droga w górę i w dół. Patrząc przez okna widziałam te przepaście. Rezydent spełniający również rolę przewodnika opowiadał np. o drzewach arganowych, o ich zastosowaniu, o historii miasta. Widziałam kozy podjadające owoce drzewa arganowego, niekiedy wspinały się na czubek tego drzewa. Nawet pochwalił że w porcie na głównym placu występował Jimi Hendrix. W porcie gdzie się zatrzymaliśmy – fuj śmierdziało rybami jak cholera. Ja ryb nie jem i nie lubię więc tym bardziej ten zapach mnie drażnił.
Bardzo ciekawa architektura, mury obronne z armatami,



No i oczywiście suk. Mając kasę można kupić naprawdę wszystko. 




Zwiedziliśmy też pracownię czy zakład, który zajmował się produkcją olejku arganowego słynnego na całym świecie. Drzewa arganowe ciągnęły się niemal całą naszą drogę. Katorżnicza praca kobiet, widzieliśmy kolejne etapy przechodzenia z owoców arganu do produktu końcowego. W innym punkcie coś w rodzaju apteki widzieliśmy wszystko to co może olejku powstać łącznie z olejem arganowym spożywczym. Jak każda kobieta pragnąca zachować długo młodość zainwestowałam w olejek, mydło i krem arganowy. Powrót do hotelu w granicach 20.00.






Reszta dni upłynęła na spacerach wzdłuż oceanu, spacerach po mieście, robieniu fotek, poznawaniu ludzi, wszelkich rozmowach. 

 

A kończąc opis. Kraj i miasta w Maroku mają niepowtarzalny urok, bardzo ciekawą historię, piękne widoki, kolorystyka ulic, bazarów, niepowtarzalna architektura. Dowiedziałam się np. że Berberowie mają swoją flagę, swój język.

Zawiedziona jestem totalnie hotelem, który znajduje się w ofercie biura Neckermann, biura o dobrej renomie. Zdjęcia, głównie te które pokazuje folder – pokoje mają się nijak do rzeczywistości, posiłki skromne chociaż trudno być głodnym, ale bardzo oszczędnie podawane. Większość turystów była francuska, angielska, nie było Rosjan.

Chyba moim błędem było zaufanie ocen biura. Zalecam gorąco jeśli już wybierzemy hotel czytajmy wszystko co dostępne jako opinie turystów. Oczywiście tą ocenę należy samemu zweryfikować. Wpadłam na pomysł jak to zrobić aby nie doznać takiego szoku jak ja. Na kartkę wpisujemy czytając kolejne oceny turystów wszystko za i przeciw, wynik będzie dla nas wskazówką czy należy wybrać ten czy inny hotel.

Czy polecę jeszcze do Maroka? ZDECYDOWANIE NIE. Zaznaczam jednak, że to mój punkt widzenia, moje doznania i moja ocena. A decyzję należy podjąć samemu.

2 komentarze:

  1. Piękne miejsce jak i ładne zdjęcia. Ale z mojego punktu widzenia jedzie się na wycieczkę nie po to by przebywać w pokoju hotelowym tylko poza nim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego w pokoju nie siedzę ale czas w którym jednak przebywam nie musi być czasem stresu.

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...