niedziela, 1 marca 2015

Walentynki 2015

Tego jeszcze nie było. Załapałam się na balangę z przecudowną grupą wariatów z Warszawy i okolic. Wariat jak wariat jeden drugiego rozpozna na kilometr. Powstała grupa „Single made in Warszawa i cała PL”.

Gadka szmatka – padło hasło zabawy na Walentynki. Ja jestem pierwsza, potem grupa urosła. Ale jak to zawsze bywa tak podejrzewam że grupa była liczniejsza, a zmniejszyła się kiedy trzeba było zapłacić za rezerwację.

Organizacją zajęła się Kamilka. Kobieta o niepowtarzalnym poczuciu humoru, a ja takich uwielbiam. Data, godzina wyznaczone, nic tylko zrobić remanent w szafie i znaleźć odpowiednie ubranko. W tym pubie „Przejście” nigdy nie byłam więc musiałam się jak gamoń informować u Kamilki co mam włożyć na siebie. Odpowiedź prosta – załóż w czym ci będzie wygodnie. A jasne, wygodę cenię ponad wszystko.

Czas mijał, a ja ciągle w niepokoju jak moje szanowne towarzystwo odbierze tą, która zawyża średnią wiekową grupy. Ale co tam, zawsze można się zmyć z imprezy.

Dochodziła 20.00 i towarzystwo zaczęło się pojawiać. Zjawiła się Kamilka, Czarek, Marcin, Lesiu, Stefan, Małgosia, Ania i inni. Posadzili nas niestety blisko drzwi i każdy wchodzący do pubu napędzał nam zimne powietrze. Czekaliśmy na karaoke, Kamilka pozgłaszała do udziału i było ok. A w międzyczasie były oczywiście tańce. A przy stoliku pełna zabawa, Minusem było że w pubie nie serwowano kawy, ceny przystępne, atmosfera też. Niestety nie można wnosić swoich produktów, dorwała nas kamera i ochroniarz. Trzeba było przekonać że jesteśmy mili, to odjazdowe spotkanie i mają oczka na to przymknąć. Wystąpiliśmy w obronie naszego kumpla. Udało się huraaaaaaaaaaaaaaaa
 
śpiewający Czarek
Kamilka 


Z moich obserwacji wynikało że byliśmy jako grupa z FB najczęściej na scenie przy karaoke. Śmiechu było co niemiara. Nie jest ważne czy ktoś śpiewać umie czy nie, liczyła się wspaniała atmosfera. Oczywiście jak to ze mną bywa miałam ze sobą w torebce aparat fotograficzny i jak opętana robiłam fotki, nagrywałam występy. Ale w pubie było przyciemnione światło, jedynie scena była oświetlona migającymi światłami. Dobra jakość zdjęć nie wyszła ale i tak została dla nas wszystkich pamiątka. Potem padło haslo wyjścia, ale to wcale nie znaczyło koniec imprezy. W calonocnym sklepiku zakupiono procenciki i kubeczki jednorazowe. Przenieśliśmy się niedaleko pubu i impreza trwała dalej. Zimno jak cholera, nawet chyba mrozek to trzeba się jakoś rozgrzać. Ja miałam wprawdzie cieplejszą bluzkę ale z krótkim rękawem więc szczękałam zębami z zimna. Rozglądaliśmy się czy nie dorwie nas policja. 
tych klientów nie obsługujemy hi hi hi hi hi 



Czekałam na pierwszy autobus do domu 5.13. Podreptałam na przystanek, wreszcie autobus podjechał. Wróciłam do domu, odpaliłam lapka i co – dupa mokra. Nie ma internetu. Okazało się że dzień wcześniej płonął Most Łazienkowski pod którym szły kable dostawców internetu. Co mogłam wysłałam grupie z telefonu. Na net czekałam 4 dni aby wstawić nagrania.

Kochane Wariaty – dziękuję za towarzystwo, miłą atmosferę i serdeczność z jaką przyjęliście starego ramola o młodym sercu. Buziolki dla wszystkich.

2 komentarze:

  1. bo i pączki najzdrowsze są smażone na smalcu z odrobiną alkoholu. pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...