Żeby nie było, że latam tylko do Tunezji opowiem również
o moich spotkaniach z Hyde Parku portalu "Nasza Klasa". Spotykamy się
w różnych częściach Polski.
Spotkanie z forumowymi
przyjaciółmi 19.01.2008 r.
Uwaga, wybieram się na
pierwsze spotkanie ludzi z forum. Organizacją spotkania w warszawie zajął się
Tomek – przystojniak z 1,80 cm wysoki, jednym słowem niezłe ciacho o czym się
potem przekonałam. Niestety hi hi hi hi hi hi w wieku mojej córki.
czy spotkanie się uda? |
dwie Ele |
Do stolicy mieli zjechać na
to spotkanie ludzie z różnych stron kraju, jak Polska długa i szeroka. Najpierw
z Tomkiem i Agą szukaliśmy odpowiedniego miejsca na spotkanie, po wybraniu
miejsca wystarczyło ułożyć program spotkania, noclegi i .... czekać cierpliwie.
Spotkanie wyznaczono na 19 stycznia 2008 r. - miejsce Warszawa – knajpka
superowa przy Nowym Świecie.
Najgorzej zacząć, a potem już poleci. W sobotę przed południem obie Ele rezydujące u Agi T wyruszyły zwiedzać dawne śmieci czyli Ela E zwiedzała stare kąty, a ja czekałam pod telefonem na sygnał wyjazdu z domu. W dołku mnie ściskało jak to będzie. Dryń dryń, zadzwoniła moja komórka no i w drogę. Autobus wlókł się jak żółw, ale dojechałam. Idąc w kierunku umówionego miejsca z daleka słyszałam wołanie - hop hop tutaj. Odkrzyknęłam, że przez trawnik biegać nie będę, Chwilunia i już padliśmy sobie w ramiona. No i co. Okazało się, że w necie i w realu byśmy siebie rozpoznali. Najpierw pierwsze nasze wrażenia z poznania wypowiadane na głos – żeby plotek nie było. Przy czym dziewczyny określiły mnie jako równiachę, że to co necie a na żywo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Fajna jestem gościówa i tyle. Potem jedyny w naszym chwilowym gronie mężczyzna Tomek zawiózł nas na Starówkę. Ładny spacerek mimo nie najlepszej pogody, ale znaleźliśmy sposób. Wstąpiliśmy na kawkę i języki nam się rozwiązały. Lukaliśmy co jakiś czas na zegarki aby nie przegapić grupy wrocławskiej, którą chcieliśmy powitać na dworcu. Jakby wszystko sprzysięgło się przeciw nam: ich pociąg się spóźnił i zaczął padać deszcz. Co wcale nie było przeszkodą w dobrej zabawie, Na środku hali dworcowej objawili się nam: Agnieszka D z mężem, Jarek, Krzysio no i Radek. Uściski, całuski i wstępujemy w dalszą część programu. Czekaliśmy jeszcze na Sylwię – naszą spadochroniarkę.
Najgorzej zacząć, a potem już poleci. W sobotę przed południem obie Ele rezydujące u Agi T wyruszyły zwiedzać dawne śmieci czyli Ela E zwiedzała stare kąty, a ja czekałam pod telefonem na sygnał wyjazdu z domu. W dołku mnie ściskało jak to będzie. Dryń dryń, zadzwoniła moja komórka no i w drogę. Autobus wlókł się jak żółw, ale dojechałam. Idąc w kierunku umówionego miejsca z daleka słyszałam wołanie - hop hop tutaj. Odkrzyknęłam, że przez trawnik biegać nie będę, Chwilunia i już padliśmy sobie w ramiona. No i co. Okazało się, że w necie i w realu byśmy siebie rozpoznali. Najpierw pierwsze nasze wrażenia z poznania wypowiadane na głos – żeby plotek nie było. Przy czym dziewczyny określiły mnie jako równiachę, że to co necie a na żywo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Fajna jestem gościówa i tyle. Potem jedyny w naszym chwilowym gronie mężczyzna Tomek zawiózł nas na Starówkę. Ładny spacerek mimo nie najlepszej pogody, ale znaleźliśmy sposób. Wstąpiliśmy na kawkę i języki nam się rozwiązały. Lukaliśmy co jakiś czas na zegarki aby nie przegapić grupy wrocławskiej, którą chcieliśmy powitać na dworcu. Jakby wszystko sprzysięgło się przeciw nam: ich pociąg się spóźnił i zaczął padać deszcz. Co wcale nie było przeszkodą w dobrej zabawie, Na środku hali dworcowej objawili się nam: Agnieszka D z mężem, Jarek, Krzysio no i Radek. Uściski, całuski i wstępujemy w dalszą część programu. Czekaliśmy jeszcze na Sylwię – naszą spadochroniarkę.
w Muzeum Powstania Warszawskiego |
Dla wszystkich poza
organizatorami nie było zdziwienia co do następnego punktu programu, a było to
zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego. Tomek załatwił nawet dla naszej
grupy przewodnika. Muzeum bardzo ciekawe, przypomnienie historii i konfrontacja
zasłyszanych przez nas relacji z filmów, reportaży i tp. Przewodnik miał czas
ograniczony, opowiadał z pasją, ale każdy ma prawo do własnego zdania i opinii.
Było Ok.
kto mi przyprawił rogi? |
Czas nas naglił więc Tomek, człowiek uczynny podwiózł dwoma etapami nas do miejsca skąd już wszyscy razem dojechaliśmy tramwajem 3 przystanki do restauracji gdzie zamówiony był dla nas żółty salonik. I oto oczom uczestników spotkania ukazał się stół zastawiony jadłem i trunkiem. Kopary opadły ze zdziwienia. No i oczywiście były prezenty dla każdego, króciutkie przemówienia, śmiechy, żarty jak byśmy się znali całe wieki. Każdy z uczestników otrzymał jakiś prezent. Ja do chwili obecnej trzymam pociąg ze świeczką od Jarka, no i książeczkę od Tomka, ale gdzieś zapodziała mi się karteczka z podpisami wszystkich uczestników. Trudno kiedyś się znajdzie. Tam też dopiero mieliśmy okazję porozmawiać i przyjrzeć się sobie. Jarek, który na forum nie szczędził żartów i dokuczał (hi hi hi hi chyba najbardziej mnie) w rzeczywistości okazał się super gościem, z ogromnym poczuciem humoru, kpiarz ale nie złośliwy. Zresztą wszyscy się śmieliśmy z samych siebie. Jedzonko zjedzone, trunek wypity, dalej w drogę. Ale wszystko co dobre szybko się kończy, już po północy zapadła decyzja spaceru na Starówkę.
Ze Starówki piechotą do Grobu Nieznanego Żołnierza, a potem już w Centrum rozstanie. Były w planie tańce ale tylko w planach bo część z nas była już zmęczona. Krzysia, Jarka i Radka odprowadziliśmy do hotelu wynalezionego przez Tomka, Aga z obiema Elami pojechała metrem a mnie z drugą Agą i jej mężem Tomek odwiózł do domu. Wtedy była godzina p 2.00 nad ranem, Mąż Agi poszedł spać, a my z Agą zrobiłyśmy sobie babskie piżamowe party. Spać poszłyśmy (hi hi hi hi ) ok 6.00 rano, a już o 10.00 razem z Tomkiem zwiedzaliśmy Łazienki Królewskie wspomagane pysznymi goframi, a następnie pojechaliśmy na dworzec aby pożegnać Wrocławian. I znowu uściskom, całusom nie było końca, Nawet chciałam pomachać chusteczką (ale miałam tylko jednorazową i kicha nie udało się.
Reasumując. Tomek jest boski, dziewczęta - wspaniałe, panowie gentelmeni. Oby takich spotkań było więcej. Atmosfera wspaniała, ludzie życzliwi czego nam więcej trzeba. Mam nadzieję że tak jak w necie, tak polubimy się w realu, zawiążą się sympatie i długo trwające znajomości.
Buziaczki dla wszystkich uczestników i do następnego spotkania.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńHi, hi, hi.... Rewelacyjne to zdjęcie z rogami.
Bardzo starannie - turystycznie przygotowane zostało to spotkanie. Brawo dla organizatorów.
Pozdrawiam serdecznie Waszą Klasę.
Organizacją spotkania zajmowały się 3 osoby w tym nieskromnie się przyznam do tego. Rzeczywiście wszystko było zorganizowane na ostatni guzik. Mieliśmy jeszcze spotkania w Krakowie, Olsztynie i Wrocławiu - to ostatnie wrocławskie było dla mnie szczególne jako że moi internetowi przyjaciele urządzili mi 60 urodziny.
OdpowiedzUsuń