Jesień w pełni. Ogarnia nas błogie lenistwo. Ale znalazłam sposób na zmniejszenie oponek, usprawnienie fizyczne. Czasami jest tak, że siedzi człowiek i jak ten dureń bezmyślnie zajmuje się bzdetami. A to powtórki filmów, bez przerwy te same, programy rozrywkowe i tp. A tak niewiele nam trzeba. Mówię tu o osobach nie pracujących zawodowo. Z nadmiaru wolnego czasu do głowy przychodzą pomysły dobre i złe.
Całkiem niedawno uświadomiłam sobie, że muzyka to zawsze było drugie moje życie i pasja oczywiście poza podróżowaniem. Odszukałam w swojej głębokiej pamięci, że przecież moja córka ma dyplom z muzykoterapii. W końcu łozyłam na to wykształcenie niech coś z tego mamuśce kapnie.
Pomysł zrobienia filmiku z gimnastyką, podłożoną odpowiednio muzyczką to jest to. Ponieważ od paru miesięcy mam problem z prawym barkiem (pessel robi swoje) wymieniałyśmy z koleżanką Elą z Wrocławia doświadczenia w zakresie - oj tu mnie boli a mnie tam strzyka. Ostatnio niemal się wypuszczam z uszu mp3 z moją ukochaną muzyką arabska. Sama sobie tańczę w rytm tej muzyki. Ale oświeciło mnie, że stosując ćwiczenia od rehabilitantki może i ćwiczyć i wcale nieźle się bawić. Nawet się Eli pochwaliłam, że mój bark ma się lepiej.
Przejrzałam wszystkie płyty CD z nagraniami i jestem gotowa przygotować koleżance niespodziankę pod choinkę. Nie ma to jak łączyć przyjemne z pożytecznym. Przyjemne bo uwielbiam muzykę, a pożyteczne bo i bark mniej boli, o kolankach nie wspomnę no i waga łazienkowa daje nadzieję na lepsze jutro. Dalekosiężny skutek będzie rewelacyjny - dużo dłuższe spacerki.