Ale ten czas leci, następny rok więcej na karku.
Zawsze po Nowym Roku przychodzi refleksja i rozliczanie się z czasu,
zobowiązań, jednym słowem z tego co dobre i złe. Początki roku nie są
najlepsze, muszę główkować z czego zapłacić wieczyste użytkowanie. No nic jak
zawsze muszę sobie jakoś poradzić. O wyjazdach to mogę zapomnieć co najmniej na
rok albo i więcej.
Generalnie chyba rok należy uznać do mniej lub
bardziej udanych. 4 rzeczy stały się ważne w moim życiu, to jest 2 wywiady gazetowe
(czekają na publikację), udana bezproblemowa laparoskopia woreczka żółciowego
no i zaproszenie na wykład (oj jak to ładnie brzmi) i podzielenie się swoją
pasją życia na emeryturze w Domu Opieki Społecznej pod Warszawą. Zabieg
laparoskopowy w ramach NFZ, a niestety pozostałe „dobre” czy udane sprawy
niestety charytatywnie. Tak to jest z wywiadami, że dziennikarze nie pracują
charytatywnie a ja muszę? Zaczynam się buntować, tracę czas na przygotowanie
się, na rozmowę. Niby cieszy mnie, że zostaję zauważona poprzez bloga ale też
dlaczego mam być wykorzystywana. Na opublikowanie wywiadów muszę czekać, za
wykład w DPS dostałam ……. książkę o ich istnieniu no i w obecności mieszkańców
słowa podziękowania.
Zastanawiam się czasami co musiałabym zrobić aby
zarabiać na blogu, w końcu innym się udaje. Czy tematyka niedobra, czy styl
pisania? Cholera wie. Nie powiem kilka razy udało mi się zyskać jakieś psie
grosze za notki na tzw. zamówienie. Ale i to się jakoś urwało. Kurka wodna
jakie to czasy nastały. Chętnie podjęłabym pracę gdzieś w biurze – wystarczy podać
wiek i dupa mokra. Nikt jakoś w nas dojrzałych ludziach o dobrze funkcjonującym
umyśle nie dostrzega już żadnego potencjału. A przecież możemy śmiało dzielić
się swoim doświadczeniem zawodowym. Tak tak wiem, rynek pracy potrzebuje
młodego narybku, najlepiej 20 latka z nogami do szyi i z 30 letnim
doświadczeniem. PARANOJA. Startując na
radną dzielnicy marzyło mi się poprawa sytuacji seniorów, rozbudowa programów.
Wyszło jak wyszło, pieniądz rządzi światem. Nie miałam kasy na kampanię
wyborczą, ale też startowali ci którzy już dobrze zagrzali swoje miejsca.
Sylwestra spędziłam z koleżankami na Skype. Każda
z nas mieszka w innym zakątku kraju, O północy z kieliszkiem wody mineralnej
(niestety) powitałam Nowy Rok.
Ach, nie ma co się użalać, trzeba dalej jakoś
egzystować w tym chorym świecie. Z uśmiechem na twarzy czekam jak w marcu
dostanę waloryzację emerytury. A pewnie z 30 zł mi się będzie należało. Cholera
i tu problem, tyle kasy to nie wiadomo na co wydać. Pójdę sobie do pijalni
czekolady i poproszę o największą porcję, choćbym miała do tego interesu
dopłacić.
PS. Właśnie weszłam w kontakt z nową blogowiczką,
propagującą porady dla seniorów i ich opiekunów. Tylko ktoś kto ma w tym
doświadczenie może udzielać porad i chwała losowi za to że nawet na blogach
znajdujemy przyjazne osoby. Jednak
internet na coś się przydaje.
Dziękuję za informację o moim blogu, a przy okazji, słyszałam w radio dziś o nowych badaniach na temat zatrudniania osób po 50-stce. Pan,który się wypowiadał, że o wiele lepiej jest teraz z zatrudnianiem osób starszych. Tylko, ja nie wiem gdzie..
OdpowiedzUsuńszkoda, ale tak bywa
OdpowiedzUsuńJagoda
Witam zapraszam na nowy blog.
OdpowiedzUsuńhttp://szanujwspomnienia.blogspot.com/
zrobiłam wpis na blogu
UsuńJadziu. Marzenia należy mieć. I trzeba się z tym liczyć, że nie wszystko wyjdzie. Nie dziś to jutro. I tego się trzymam.
OdpowiedzUsuńJa specjalnie Sylwestra i Nowego Roku nie lubię. Jak pisał mój ulubiony Marek Hłasko " A co mam się cieszyć, ze rok starszy jestem?" Nie płaczę wtedy oczywiście ale NIE CZUJĘ PODNIOSŁEGO NASTROJU. Wiosna to dla mnie najlepszy czas. Wiosenne plany, marzenia, zwykły spacer itp. Ja emerytury nie mam i jeszcze pracuję. Ale już wiem, że będzie ona niska. No chyba, że dostane emeryturę dla zasłużonych. ZASŁUŻONYCH DLA BLOGOSFERY :)
Pozdrowienia serdeczne z Żoliborza
Vojtek
Jadziu. Marzenia należy mieć. I trzeba się z tym liczyć, że nie wszystko wyjdzie. Nie dziś to jutro. I tego się trzymam.
OdpowiedzUsuńJa specjalnie Sylwestra i Nowego Roku nie lubię. Jak pisał mój ulubiony Marek Hłasko " A co mam się cieszyć, ze rok starszy jestem?" Nie płaczę wtedy oczywiście ale NIE CZUJĘ PODNIOSŁEGO NASTROJU. Wiosna to dla mnie najlepszy czas. Wiosenne plany, marzenia, zwykły spacer itp. Ja emerytury nie mam i jeszcze pracuję. Ale już wiem, że będzie ona niska. No chyba, że dostane emeryturę dla zasłużonych. ZASŁUŻONYCH DLA BLOGOSFERY :)
Pozdrowienia serdeczne z Żoliborza
Vojtek
Vojtku, ja już od dawna nie czuję w tych dniach podniosłego nastroju. Oczywiście jest moment świadomości upływu lat ale takie jest życie. Do wysokich moja emerytura nie należy bo z tzw. budżetówki więc okrojona na ma. Może kiedyś blogerom przyznają jakiś dodatek do emerytury - kto to wie. Póki co twój komentarz otworzył w moim umyśle klapkę wspomnień sprzed lat i zaraz coś w tym temacie skrobnę. Pozdrowienia z Wilanowa
OdpowiedzUsuńJadzia