Nie
interesowałam się nigdy polityką, bo się na niej po prostu
zwyczajnie nie znam. Słucham codziennym wiadomości i mówię
szczerze włos się jeży na głowie. Poczynając od praw
konstytucyjnych, które gwarantują mi prawo do swobodnej wypowiedzi.
Pytanie tylko czy mam do tego rzeczywiście prawo? Dyskutowana
ostatnio dość ostro sprawa aborcji a raczej jej zakazu. W tej
chwili wiekowo jestem w wieku poprodukcyjnym i ciąża mi nie grozi
tak z gwałtu jak i normalną koleją rzeczy. Ciąża – to wynik
prokreacji, a tego potrzebny mężczyzna. Jak to się dzieje, że
nikt nie pyta o zdanie kobiety tylko uchwala się odgórnie zasady
kiedy i jak można usunąć ciążę. Najwięcej oczywiście mają do
powiedzenia mężczyźni i kobiety nie wytykając wieku podstarzali,
albo kler żyjący w kłamstwie. Bo czymże jest w tym przypadku
celibat? Skąd w takim razie bierze się tyle dzieci z księżmi,
skąd tyle przypadków pedofilii, przepełnionych domów dziecka i
okien życia?????????
Czy
kobieta to drugi sort, bezwolna kukła za którą trzeba podejmować
decyzje? Gdyby przeprowadzono ankietę wśród kobiet które usunęły
ciążę – bo to ostateczność, czy ktoś pomyślał co owa
kobieta przeżywa, jakie pozostają w niej uczucia? Dla kobiety
zwłaszcza noszącej w sobie płód z licznymi wadami genetycznymi
trauma pozostaje całe życie, Decyzja to nie pstryknięcie palcami i
ot już zdecydowałam. Urodzenie takiego dziecka to obowiązek
rodziców utrzymania do końca swoich dni, w cierpieniu, wielkim
wysiłku oczywiście bez pomocy Państwa i wszelakich uchwał.
Zazwyczaj kobieta rezygnuje z pracy, ale też niestety mnóstwo
mężczyzn nie jest w stanie pogodzić się z myślą bycia ojcem
dziecka niepełnosprawnego. Zgorszenie wywołuje fakt wprawdzie
nieliczny kiedy rodzice ze względu na swoją sytuację zmuszeni są
oddać dziecko do domu opieki?
Mamienie
+500, to już szczyt wszystkiego. W ekonomicznego punktu widzenia i
dla laiaka politycznego to prosty rachunek zabrać jednym dać
drugim. Mając dwoje dzieci kobieta dostanie pieniądze na drugie
dziecko, a co z pierwszym. To dziecko też żyje, potrzebuje
jedzenia, ubrania, edukacji, mieszkania. Dojdzie do tego że moja
waloryzacja tegoroczna w kwocie nie przekraczającej 8 zł
miesięcznie kto wie czy nie zostanie też zabrana. Czy dostając
+500 kobiety mają rodzić jak koty, byle więcej bo przyrost
naturalny jest za mały? W jakim my świecie żyjemy – wracamy
chyba do wspólnoty pierwotnej czy średniowiecza.
Podzielę
chyba zdanie wielu ludzi – nie żyjemy w państwie prawa.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTrudno ogarnąć co się u nas dzieje. To piszę tylko wyrywkowo. I trudno być wszędzie prawda?
OdpowiedzUsuńJadziu to nie jest temat prosty. Ja się też boje o swoja przyszłą emeryturę. I nie wiem kiedy ta emerytura będzie? Raz podają tak a raz inaczej.
Z drugiej strony polska się wyludnia i ma najmniejszy przyrost w Europie. Co Ty bys zrobiła będąc politykiem aby zwiększyć ten przyrost? Większość państw UE na czele z Francją dają finansowa opiekę rodzinie oprócz oczywiście pensji. Nie będzie dzieci nie będzie emerytur! Bo na Twoją emeryturę ktoś musi pracować. Jest to temat bardzo szeroki i na pewno nie na komentarze na blogu.
Pozdrawiam serdecznie
Vojtek
Vojtku, masz rację. Europa się wyludnia ale też nie bez przyczyny. Może inne kraje w Europie mają większy dochód narodowy i na pomoc rodzinom mogą przeznaczyć więcej pieniędzy.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej nie jest wesoło
Pozdrawiam
Jagoda
Płacenie za urodzenie dziecka to nie jest sposób na zwiększenie dzietności, tylko sposób na załamanie finansów publicznych.
OdpowiedzUsuńZachętą do rodzenia dzieci może być zwiększenie ilości mini żłobków, przedszkoli. Wpływanie na ceny mleka, odżywek, ubranek i pieluch. Pomoc celowa słabszym ekonomicznie. Jakiś sensowny plan na mieszkania dla młodych.
Kobiety w dzisiejszym świecie mają aspiracje zawodowe, naukowe itp. Państwo powinno pomagać w opiece nad dzieckiem, a nie płacić zapomogę, która spowoduje, że kobieta zostanie w domu, sfrustrowana i w sumie nieszczęśliwa.
Pozdrawiam.